Wyjaśnienie Ellen White na temat zamkniętych                                                  drzwi

Ellen White, Selected Messages Book 1, strony 62–64 (napisane w 1883 r.), Tytuł rozdziału: Wyjaśnienie wczesnych wypowiedzi

„Kiedy modliłam się przy rodzinnym ołtarzu, zstąpił na mnie Duch Święty i wydawało mi się, że wznoszę się coraz wyżej, wysoko ponad ciemny świat. Odwracałam się, szukając na świecie ludzi Adwentu, ale nie mogłam ich znaleźć... kiedy głos powiedział do mnie: „Spójrz jeszcze raz i spójrz trochę wyżej”. W tym momencie podniosłem oczy i ujrzałem prostą i wąską ścieżkę, wzniesioną wysoko nad światem. Tą drogą adwentowi ludzie podróżowali do miasta, które było na drugim końcu ścieżki. Mieli ustawione jasne światło za nimi, na pierwszym końcu ścieżki, co, jak powiedział mi anioł, było krzykiem o północy. To światło oświetlało całą drogę i oświetlało ich stopy, aby się nie potknęli. A jeśli ich oczy były utkwione w Jezusie, który był tuż przed nimi i prowadził ich do miasta, byli bezpieczni. Ale wkrótce niektórzy znużeli się i mówili, że do miasta jest daleko i spodziewali się, że już do niego weszli. Wtedy Jezus dodawał im otuchy, podnosząc Swoje chwalebne prawe ramię, a z Jego ramienia wyszło chwalebne światło, które zafalowało nad adwentową grupą, a oni krzyczeli: „Alleluja!” Inni pochopnie zaprzeczali światłu za nimi i mówili, że to nie Bóg ich wyprowadził tak daleko. Światło za nimi wyszedł, pozostawiając swoje stopy w doskonałej ciemności, a oni potknęli się, stracili wzrok z celu, stracili z oczu Jezusa i spadli ze ścieżki w dół do ciemnego i niegodziwego świata poniżej”.

Teraz następuje fragment, o którym mówi się, że znajduje się w oryginalnym dziele, ale nie występuje w Doświadczeniach i poglądach ani we wczesnych pismach:

„Dla nich [tych, którzy porzucili wiarę w ruch ’44] było tak samo niemożliwe, aby ponownie wejść na ścieżkę i udać się do miasta, jak cały niegodziwy świat, który Bóg odrzucił. Upadli całą drogę ścieżki jedna po drugiej.”

Uważa się, że wyrażenia te dowodzą doktryny zamkniętych drzwi i dlatego są one powodem ich pominięcia w późniejszych wydaniach. Ale w rzeczywistości uczą tylko tego, co było i nadal jest przez nas jako naród, jak pokażę.

Przez pewien czas po rozczarowaniu w 1844 r. rzeczywiście uważałem, podobnie jak ciało adwentowe, że drzwi miłosierdzia zostały wówczas na zawsze zamknięte dla świata. Stanowisko to zostało przyjęte zanim otrzymałem pierwszą wizję. To światło dane mi od Boga naprawiło nasz błąd i pozwoliło nam zobaczyć prawdziwe stanowisko.

Nadal jestem zwolennikiem teorii zamkniętych drzwi, ale nie w takim sensie, w jakim początkowo używaliśmy tego terminu lub w jakim używają go moi przeciwnicy.

W czasach Noego drzwi były zamknięte. W tym czasie nastąpiło wycofanie Ducha Bożego z grzesznej rasy, która zginęła w wodach potopu. Sam Bóg przekazał Noemu poselstwo o zamknięciu drzwi:

„Nie zawsze duch mój będzie walczył z człowiekiem, bo i on jest ciałem, lecz dni jego będą trwać sto dwadzieścia lat” (Rdz 6:3).

Za dni Abrahama były zamknięte drzwi. Miłosierdzie przestało błagać mieszkańców Sodomy i wszyscy oprócz Lota, jego żony i dwóch córek, zostali strawieni przez ogień zesłany z nieba.

W czasach Chrystusa drzwi były zamknięte. Syn Boży oznajmił niewierzącym Żydom tego pokolenia: „Dom wasz zostanie wam pusty” (Mat. 23:38).

Patrząc w dół strumienia czasu aż do dni ostatecznych, ta sama nieskończona moc głoszona była przez Jana:

„To mówi święty, prawdziwy, ten, który ma klucz Dawida, ten, który otwiera, a nikt nie zamyka, i zamyka, i nikt nie otwiera” (Obj. 3:7).

W wizji pokazano mi i nadal wierzę, że w roku 1844 drzwi były zamknięte. Wszyscy, którzy ujrzeli światło przesłania pierwszego i drugiego anioła i odrzucili to światło, pozostali w ciemności. A ci, którzy to przyjęli i otrzymali Ducha Świętego, który towarzyszył głoszeniu poselstwa z nieba, a potem wyrzekli się wiary i uznali swoje doświadczenie za złudzenie, w ten sposób odrzucili Ducha Bożego i on już ich nie błagał.

Ci, którzy nie widzieli światła, nie ponosili winy za jego odrzucenie. Jedynie klasa, która gardziła światłem z nieba, Duch Boży nie mógł dosięgnąć. Do tej klasy zaliczali się, jak już wspomniałem, zarówno ci, którzy odmówili przyjęcia poselstwa, gdy zostało im przedstawione, jak i ci, którzy po jego przyjęciu wyrzekli się później wiary. Mogą oni przybierać formę pobożności i wyznawać, że są naśladowcami Chrystusa; lecz nie mając żywego połączenia z Bogiem, zostaliby wzięci w niewolę zwiedzeń szatana. W wizji ukazane są te dwie klasy: ci, którzy uznali światło, za którym podążali, za złudzenie, oraz niegodziwcy tego świata, którzy odrzuciwszy światło, zostali odrzuceni przez Boga. Nie ma wzmianki o tych, którzy nie widzieli światła i dlatego nie byli winni jego odrzucenia.

Aby udowodnić, że wierzyłem i nauczałem doktryny zamkniętych drzwi, pan C przytacza cytat z „Przeglądu” z 11 czerwca 1861 r., podpisanego przez dziewięciu naszych prominentnych członków. Cytat brzmi następująco:

Nasze poglądy na dzieło, które mieliśmy wówczas przed sobą, były przeważnie niejasne i nieokreślone, a niektóre nadal podtrzymywały ideę przyjętą przez grupę wyznawców Adwentu w 1844 roku, z Williamem Millerem na czele, że nasza praca dla „świata” została zakończona i że przesłanie ograniczało się do pierwotnej wiary adwentowej. Wierzono w to tak mocno, że jednemu z nas prawie odmówiono przyjęcia poselstwa, a osoba je przedstawiająca miała wątpliwości co do możliwości jego zbawienia, ponieważ nie był w „ruchu 44”.

Do tego muszę tylko dodać, że na tym samym spotkaniu, na którym nalegano, aby przesłanie nie mogło zostać przekazane temu bratu, otrzymałem w wizji świadectwo, które zachęcało go do pokładania nadziei w Bogu i całkowitego oddania serca Bogu. Jezusa, co uczynił wtedy i tam.