Walter Rea


Idź, zamknij drzwi

Autorstwa Waltera Reę


Rozwój getta adwentystycznego rozpoczął się niemal natychmiast po tym, jak ruch millerowski osiągnął swój szczyt w 1844 r. i zaczął się schylać. Z pomocą Ellen White i jej „wizji” Bóg mógł wykonać część prac stolarskich na ścianach. Ellen „pokazano”, że drzwi miłosierdzia są zamknięte dla wszystkich, którzy nie przyjęli przesłania z 1844 roku; więc świat i większość ludzi na nim została pozostawiona za drzwiami. Linden w swojej książce Ostatni Trump daje bardzo adekwatny obraz wydarzeń .

Ekskluzywność, która zaczyna się na początku każdego planu religijnego, nabrała tempa natychmiast. Przypomina to postawę: „Panie, pobłogosław mnie i moją żonę, mojego syna Jana i jego żonę, nas czterech i nie więcej”. Pogląd zamkniętych drzwi nigdy tak naprawdę nie został zaakceptowany przez samego Williama Millera, ale rozpowszechnił się wśród niektórych odrzuconych. Oficjalnie trwało to aż do roku 1850, kiedy drzwi zostały lekko uchylone, aby mogli się prześliznąć młodzi wierni, a później małżonkowie tych, którzy uwierzyli.

Zaskakujące jest to, co odrobina zakwasu zrobi z całą bryłą. Nawet dzisiaj adwentyści mówią o osobach niebędących członkami jako o „obcych”, „bratach lub szwagierkach kościoła” lub, od czasu do czasu, o „niezbawionych”. Tak naprawdę w koncepcji adwentystów, zarówno wcześniej, jak i później, prawie wszyscy byli i są niezbawieni. Pierwszy powód, „zamknięte drzwi”, wkrótce został usunięty, ponieważ zaczęli wymierać ci, którzy spóźnili się na łódź z 1844 roku. Później niezbawieni, aż do naszych czasów, stali się wszystkimi, którzy nie przyjęli Chrystusa. Wszyscy chrześcijanie o tym wiedzieli, ale żeby było trochę inaczej i być może dla dodania uroku, pogląd adwentystów zaczął oznaczać każdego, kto odprawia modlitwę w niedzielę (katolik lub protestant); każdy, kto palił, żuł, pił, chodził na przedstawienia, nosił lub jadł wszystko, czego nie robią adwentyści – ogólnie rzecz biorąc,

każdego, kto nie był oficjalnie częścią ich programu. W rzeczywistości pogląd adwentystów prawdopodobnie nie różnił się zbytnio od innych poglądów głoszonych wcześniej; po prostu połączył wszystko w jedną listę, aby ułatwić znalezienie osób, które Kościół chciał odrzucić, i utrzymać te drzwi zamknięte trochę dłużej.

Nawet ludzie wokół Ellen mieli trudności z powstrzymywaniem jej przed zbyt ciasnym rysowaniem rzeczywistości swoimi wizjami. James, mąż jej redaktora, musiał jasno dać do zrozumienia, że w drzwiach może być pęknięcie, nad którym Ellen nie miała kontroli. W 1851 roku poczuł potrzebę opublikowania w „ Review and Herald” obszernego artykułu wstępnego (w odniesieniu do „tych, którzy otrzymali którykolwiek z darów Ducha”), który zawierał następujące słowa:

Ci, którym Niebiosa obdarzają największymi błogosławieństwami, są najbardziej zagrożeni „wywyższeniem” i upadkiem, dlatego należy ich napominać, aby byli pokorni i uważnie się nimi opiekować. Jakże jednak często uważano takich ludzi za niemal nieomylnych, a oni sami byli skłonni żywić się niezwykle niebezpieczną myślą, że wszystkie ich wrażenia były bezpośrednim podszeptem Ducha Pańskiego [kursywa dodana] 2

Ten sam artykuł wstępny został przedrukowany w całości na łamach redakcyjnych w 1853 r. Następnie w artykule wstępnym z 1855 r. James White odniósł się do wcześniej opublikowanych stwierdzeń w tym samym celu i dodał: „Żaden autor Przeglądu nigdy nie wspomniał o nich [wizjach] jako autorytet w jakiejkolwiek kwestii. „ Przegląd ” przez pięć lat nie opublikował ani jednego z nich. 3 Tym stwierdzeniem przystąpiono do bitwy. James miał przegrać.

Aby uporać się z dwoma problemami jednocześnie, potrzebny jest zręczny umysł. Często taki umysł podsuwa bezwartościowe odpowiedzi, ale daje to mnóstwo frajdy. W teologii jest to wręcz przyjemne. Pierwszą zasadą jest nauczenie się nie mówić nic dobrze. Druga zasada to mówić to w taki sposób, aby nikt nie mógł kwestionować Twoich filozoficznych wniosków (jeśli do nich dojdziesz). To tak, jakby uczyć się wszystkiego po trochu, aby wkrótce wiedzieć wszystko o niczym. W większości bibliotek dział religii objęty jest działem filozoficznym – i tym właśnie jest, czyli definiowaniem i ponownym definiowaniem terminów i idei, które przez wieki wymykały się definiowaniu.

Ellen i jej pomocnicy byli mistrzami w przerabianiu przeszłych pomysłów. Po wielkim rozczarowaniu 22 października 1844 roku i daremnym ustaleniu jeszcze kilku godzin i dat, a także po skazaniu większości świata do piekła za „niewiarę w tym, co do tego, co sami Milleryci/adwentyści mylili i czego nie rozumieli, grupa nadal borykała się z problemem zamkniętych drzwi miłosierdzia. W miarę jak „czas płynął trochę dłużej”, jak stwierdziła Ellen, problem stawał się coraz bardziej palący. Gdyby otworzyli drzwi z teologicznego punktu widzenia, przyznaliby, że się mylili. Gdyby trzymali je zamknięte, a dobry Bóg nie przyszedł, aby wyprowadzić ich z dylematu, wszyscy wymarliby i nie miałoby znaczenia, czy drzwi były otwarte, czy zamknięte.

Z umiejętnościami chirurga Ellen i jej grupa przedarli się przez środek, w ogóle nie otwierając drzwi, ale jednocześnie zachowując się tak, jakby naprawdę to robili. Tego balansowania dokonano poprzez przyjęcie tego, co stało się „głównym filarem” wiary adwentowej, czyli teorii świątyni. Teoria ta, która stała się główną doktryną Kościoła, została po raz pierwszy podkreślona przez ORL Crosiera, który później ją odrzucił. 4 Teoria otwiera drzwi tutaj na ziemi, ale następnie zamyka je w sądach na górze. Jak mówi ta niegdyś popularna piosenka: „Niezła robota, jeśli ci się uda, i możesz ją zdobyć, jeśli spróbujesz”. Adwentyści naprawdę starali się bardziej niż większość. (Właściwie nadal próbują i to właśnie spowodowało wielkie zamieszanie wokół odrębnych, choć powiązanych obaw wyrażonych przez Paxtona, Brinsmeada i Forda).5

Krótko mówiąc, oto, co wydarzyło się po rozczarowaniu, gdy Chrystus nie przyszedł w 1844 r. Pewnego dnia, spacerując z myślami po polu kukurydzy, były milleryta powiedział, że przyszła mu do głowy data, którą Milleryci zaakceptowali było prawidłowe, ale wydarzenie było niejasne. To nie ta ziemia została odcięta od miłosierdzia i miała otrzymać sprawiedliwość, ale odwrotnie. To w niebie zapadła decyzja o sprawiedliwości (a miłosierdzie było nadal dostępne tu, na ziemi). Proces ten wymagał niebiańskiej księgowości, przeglądania rejestrów, dalszego zapisywania dokonanych i niezrealizowanych czynów oraz zestawiania ogromnej liczby liczb, których zsumowanie zajęłoby trochę czasu – stąd pomysł okresu próbnego. Poza tym było nawet miejsce na rzeczy, których nie zrobiliśmy lub o których nie pomyśleliśmy. Ellen miała napisać, że „każdy z nas zostanie pociągnięty do odpowiedzialności za zrobienie o jedną jotę mniej, niż jesteśmy w stanie zrobić... Będziemy sądzeni według tego, co powinniśmy byli zrobić, ale czego nie zrobiliśmy, ponieważ nie zrobiliśmy używajmy naszych mocy, aby wysławiać Boga... Cała wiedza i zdolności, które mogliśmy zdobyć, a których nie zdobyliśmy, poniosą wieczną stratę”6.

To było jak wezwanie do kolorów. Nieważne, że niektórzy sugerowali, że biedny człowiek na polu kukurydzy zamiast wizji mógł widzieć stracha na wróble. Żaden trener nie byłby w stanie zainspirować swojej drużyny lepszym przemówieniem. Z komendą „wygrajmy jednego dla gippera” gracze wbiegli na boisko – i biegają od tego czasu, opracowując jeden z najbardziej wyszukanych systemów zbawienia przez uczynki, jakie świat kiedykolwiek widział od upadku Jerozolimy w naszej ery 70.

Przyjmując, że od 1844 r. sprawiedliwość w niebie zostaje zasądzona, adwentyści nigdy nie cieszyli się z idei miłosierdzia i łaski dostępnych na ziemi. Kiedy w latach 70. i 80. Australijczycy (Paxton, Brinsmead i Ford) wyrazili swoje zdanie, zarzucono im, że sprzedają „tanią łaskę”. To tylko pokazuje, że ci, którzy narzekali, nie zaakceptowali ewangelicznego poglądu, że łaska jest jeszcze tańsza – jest darmowa.

Kiedy ci ludzie upublicznili się, system zakazał ich jak bomby. Kiedy szli na taśmy, aby wyrazić swoje poglądy, przywódcy powiedzieli, że każdy, kto słucha, ma „tasiemce”. Następnie przywódcy zakończyli spotkanie, ogłaszając, że ich własne przemówienia są nagrane na taśmach i można je nabyć przy drzwiach za niewielką opłatą. (Powszechnie wiadomo, że kościoły sprzedają więcej taśm niż większość, ale najbardziej boli konkurencja. Ktoś zawsze próbuje wcisnąć się w tę niebiańską franczyzę.)

Pod koniec lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych Desmond Ford, najbardziej utalentowany mówca, tak mocno pukał do drzwi miłosierdzia, że jego głos zaczął być słyszalny na całym świecie. Administratorzy nie lubią wyzwań i głośnych dźwięków. Przede wszystkim nie lubią, gdy mówi się im o teologii, temacie równie obcym im jak język grecki, z którego niektórzy ledwo przeszli i nigdy nie używali. Ale te drzwi, które Ellen i jej pomocnicy zamknęli w 1844 roku, musiały pozostać zamknięte. Zatem niczym Czterej Jeźdźcy Apokalipsy wszyscy wsiedli na swoje nowoczesne konie i udali się na spotkanie Komitetu Przeglądu Sanktuarium na ranczu Glacier View w Kolorado 10 sierpnia 1980 roku.

Bezpieczeństwo tam byłoby powodem do dumy CIA, a konwencja prezydencka wyglądałaby jak zgromadzenie skautów. Była to prawdziwie międzynarodowa grupa, licząca około 115 osób, większość mieszcząca się w kategorii „wykonawczej”, a zatem w ten czy inny sposób zobowiązana wobec Kościoła. Niektórzy administratorzy, którzy (żeby to ująć uprzejmie) nie byli zorientowani teologicznie, próbowali oprzeć się na tych dozowanych drzwiach, a nawet zasugerowali jakąś formę przysięgi lojalności wobec założycielki Ellen i jej koncepcji. Jeśli spotkanie w ogóle cokolwiek dowiodło, to tego, że w dzisiejszych czasach zastrzelenie człowieka z daleka byłoby o wiele tańsze niż powieszenie go w miejscu publicznym. Udowodniło to także, że tematem Kościoła nadal była sprawiedliwość (w rozumieniu przywódców), a nie miłosierdzie. W końcu, po wielu grach palcami i szaradach, Ford został zwolniony?

Wynik nigdy tak naprawdę nie budził wątpliwości. Nie było zatem zaskoczeniem, gdy „stary dobry” Przegląd obwieścił: „Przegląd historycznego spotkania: Komitet Przeglądu Sanktuarium, charakteryzujący się jednością i kontrolowany przez Ducha Świętego, znajduje silne poparcie dla historycznego stanowiska Kościoła”. 8 Zawiasy w zamkniętych drzwiach mocno zardzewiały od roku 1844 i wkroczenia Ellen w teologię. Chociaż zarówno przyjaciele, jak i wrogowie od dziesięcioleci desperacko próbowali choć trochę otworzyć drzwi, starsi byli na tyle mądrzy, aby zobaczyć to, czego być może inni (tacy jak teolodzy) nie widzieli: to znaczy, że jeśli te zamknięte drzwi zostaną kiedykolwiek otwarte, Adwentystyczne niebo i getto zostają zbezczeszczone poprzez udostępnienie ich wszystkim, bez względu na rasę, wyznanie czy kolor skóry, a kościół i system adwentystów stracą na zawsze swoje niebiańskie prawo.

Wydarzenia musiały zostać ukształtowane w ten sposób, gdyż częścią teologii adwentystów jest to, że odkupieni (to znaczy ich, oczywiście wierni adwentyści) pewnego dnia, w złotym wieku tysiąclecia, zasiądą na tych perłowobiałych tronach w Dalekiej Poza tym i pomóż osądzić niegodziwych. Tam w końcu zostaną im ujawnione wszystkie soczyste okruchy cudzych czynów i grzechów. Już sama ta myśl pomogła wielu wiernym dojść do końca. Pomyśleć, że wiedziałbyś wszystko o wszystkich, którzy nie przeżyli i dlaczego. A kiedy już wszystko będzie gotowe, złożą Bogu wotum zaufania i podziękują, że od początku wszystko ułożyło się tak, jak według nich powinno wyglądać. 9

Innym bardzo ważnym powodem, dla którego adwentyści trzymają te drzwi zamknięte zarówno tutaj, jak i w niebie, jest ewangelizacja. Jak mogliby w ogóle poradzić sobie z myślą, że inni o odmiennych nawykach, zwyczajach i obyczajach są tak samo zbawieni jak oni? Jaki wpływ miałoby to na pogląd adwentystów, że wszystkie inne kościoły świata to dziwki i nierządnice, o których mówi Księga Objawienia? Pomysł ten przyszedł bezpośrednio od proroka. Widziała sale tortur w podziemiach kościołów katolickich, gdzie wszyscy mężczyźni, którzy w końcu oddawali cześć w niedzielę, mieli nosić „znak bestii” i gdzie na adwentystów, podobnie jak dawnych waldensów i husytów, należało polować jak na psy w górskie twierdze, zostać wywłaszczonym i ostatecznie zabitym mieczem.

Strach nie ma sobie równych jako substytut motywacji do działania. Ze strachem kulawy mogą wspiąć się na najwyższy mur, niewidomy widzi wystarczająco dużo, aby zejść mu z drogi, a niemy mogą natychmiast uzyskać płynność. Miłość, motywacja, do której zachęca Pismo Święte, miała swój najlepszy (i według niektórych ostatni) przejaw na krzyżu – i to było dawno temu. Poza tym miłości trzeba się uczyć. Strach, podobnie jak jego siostra bliźniaczka, poczucie winy, zawsze czai się w cieniach umysłu i jest łatwo dostępny, jeśli ktoś dotknie odpowiedniego przycisku. A teolodzy, duchowni i administratorzy duchowi są ekspertami w dotykaniu właściwych przycisków.

Dla pozostałych z 1844 r. pomysł, że sprawiedliwość musi zostać wykupiona przez penitenta, a miłosierdzie jest bezpłatne, nie był nowy. Ale pomysł ten został uwydatniony przez pióro Ellen White, w której umyśle cienie ciemniejsze niż większość leżały blisko powierzchni. W swoich Świadectwach dla Kościoła opowiada o swoich wczesnych doświadczeniach.

Nie można pominąć faktu, że w wieku dziewięciu lat została uderzona kamieniem, a cios był tak silny, że później miała wrażenie, że prawie umarła. Została zniekształcona na całe życie. Powiedziała, że przez trzy tygodnie leżała „w odrętwieniu”. Kiedy zaczęła wracać do zdrowia i zobaczyła, jak bardzo jest oszpecona, chciała umrzeć. Popadła w melancholię i unikała towarzystwa. Powiedziała: „Mój system nerwowy był wyczerpany”. Była strasznie przestraszona i samotna, a często przerażała ją myśl, że może być „na zawsze zgubiona”. Myślała, że „los potępionego grzesznika” będzie jej udziałem11 i obawiała się, że straci rozum.

Oto nastolatka, która w wieku od trzynastu do siedemnastu lat była słaba, chorowita, niewykształcona, podatna na wpływy oraz nienormalnie religijna i pobudliwa w czasie, gdy po raz pierwszy poszła na wykłady Williama Millera z 1840 r., przepowiadające koniec świata w 1843 r. 44. W tym czasie ona sama czuła, że została odcięta od nieba. Rzeczywiście, ze względu na swoje doświadczenie życiowe, była odizolowana od otaczających ją osób. Z czasem jej nastawienie uległo zmianie i poczuła się nieco bardziej akceptowana. Jednak jej pisma, nawet wszystkie książki, które opublikowała w latach 70. i 80. XIX wieku, wyraźnie ukazują osobę, która z wielkim niepokojem patrzyła na większość otaczającego ją prawdziwego życia. Żyła w przerażającym świecie i tęskniła za czasem, kiedy wszystko, czego się obawiała, wreszcie się skończy”.

Tę izolację była w stanie zapewnić sobie sama. Jednak jej zamknięte drzwi są nadal zamknięte w umysłach dzisiejszych adwentystów. Z każdym nowym światowym lub lokalnym kryzysem, każdym nowym zwyczajem, który jest nie do przyjęcia, i wszystkimi zmieniającymi się obyczajami, adwentysta zamyka drzwi nieco mocniej, śpi ze spakowanymi torbami i tęskni za tym ostatecznym aktem sprawiedliwości, który zapewni jemu i jego klanowi jedynie zapewnienie o miłosierdziu, którego tak bardzo potrzebują.”13

William S. Sadler – powszechnie znany chicagowski lekarz i chirurg swoich czasów, pisarz, osobisty przyjaciel Ellen White, zięć Johna Harveya Kellogga – pisał:

Co jakiś czas pojawia się ktoś, kto próbuje przekonać innych ludzi do wiary w to, co widzą lub słyszą we własnym umyśle. Powstają samozwańczy „prorocy”, aby przekonać nas o realności swoich wizji. Pojawiają się dziwni geniusze, którzy opowiadają nam o głosach, które słyszą, i jeśli wydają się w miarę rozsądni i pod każdym względem konwencjonalni społecznie, czasami są w stanie zdobyć szerokie grono zwolenników, tworzyć kulty i zakładać kościoły; natomiast jeśli są zbyt odważni w swoich wyobrażeniach, jeśli widzą trochę za daleko lub słyszą trochę za dużo, są natychmiast chwytani i szybko umieszczani w bezpiecznym miejscu w ośrodku dla obłąkanych. 14

Ta psychiczna przystań jest bezpiecznym regionem, niepodlegającym kwestionowaniu logiki, argumentów, dowodów ani rzeczywistości. I pomimo odmówienia im wszystkich składników odżywczych racjonalnego zachowania i perswazji, ludzie nadal będą wierzyć w to, co niewiarygodne. Idee zamkniętych drzwi, sądu śledczego, zaprzeczenia biblijnej doktrynie o Bożej łasce i miłosierdziu swobodnie dostępnym dla wszystkich od czasu Krzyża zostały przyjęte przez adwentystów i uzależnione – na podstawie koncepcji odrzuconych przez większość (nawet pomysłodawców), ale wspierane i promowane przez Ellen White.

I to prowadzi nas teraz do ostatnich drzwi, które zostały zamknięte w 1844 roku przez Ellen i pozostałych millerytów – do Ewangelii, Dobrej Nowiny o zbawieniu. Grzechy adwentystów nigdy nie są tak naprawdę przebaczone. Są one zapisane w księgach nieba aż do dnia zapłaty, Dnia Sądu. Żaden system, który prosperuje i utrwala się na skutek takiego skandalu, nie jest w stanie zapewnić szczęścia ludzkiemu umysłowi i doświadczeniu.

Ciągłe przeglądy dokonywane przez system kościelny, codzienne inspekcje wymagane przez umysł i osądzające badania życia, porównania z życiem innych, aby sprawdzić, czy ktoś je mierzy, osłabiają siłę i odwagę. Zanim „prawdziwie wierzący” wykona codzienną duchową gimnastykę i sprawdzi swoją listę rzeczy, które należy zrobić, a czego nie, jest już wyczerpany. Jego koncepcja życia jest taka, że Bóg obdziera go ze skóry na każdym wzgórzu, w każdej dolinie, w każdym lesie, aż wyczerpany padnie martwy. W każdym przypadku, gdy jego składki są opłacone, Pan pochyla się i mówi: „Dobrze, sługo dobry i wierny” 15.

W takim systemie patron staje się substytutem Zbawiciela. Niebo i tu i teraz widziane są oczami tego dziewiętnastowiecznego świętego. Uczynki stają się sposobem na zdobycie lub utrzymanie ustępstw przyznanych przez uprzywilejowanych, a życie staje się „świętą” rywalizacją z innymi wierzącymi. Żaden mężczyzna nie lubi konkurować w dziedzinie, w której nie jest najlepszy; więc każdy twierdzi, że potrafi pracować najlepiej. Może to być dieta u jednego, ubiór u drugiego, monastycyzm w skrajności. Niezależnie od zadania, życie staje się ogromnym wysiłkiem, aby prześcignąć konkurencję, wspinając się jako pierwszy na natłuszczony słup. Jeśli ktoś potrafi tylko „wytrwać do końca” i przetrwać lub przechytrzyć konkurencję, sprawiedliwość mówi, że jego miejsce w zaświatach jest zapewnione, nawet jeśli życie tu i teraz byłoby piekłem.

Tak zawsze było i zawsze będzie, gdy Ellenowie na ziemi przekonują wyznawców, że poprzez niebiańską księgowość Bóg zbawi, a nawet zaspokoi ludzką duszę lub pragnienie sprawiedliwości. Ilekroć teolodzy lub wierzący próbują bawić się w semantyczne gry z doktrynami, zawsze kończą się to utratą Zbawiciela i Ewangelii tutaj i zrobieniem mistycznego bałaganu w życiu przyszłym. Jak niewiele młoda Ellen i jej mała grupa prawdziwie wierzących zdawała sobie sprawę, zamykając drzwi w 1844 roku, że próbując zachować twarz z powodu doświadczonego rozczarowania, tak naprawdę odbierali Pana dziesiątkom tysięcy i zamykali drzwi miłości i miłosierdzie na wieki dla wielu innych. Takie było doświadczenie wszystkich, którzy próbowali zostać, pod jakimkolwiek tytułem, strażnikiem kluczy zbawienia – tej Ewangelii Dobrej Nowiny.

Referencje i notatki

1. Ingemar Linden, Ostatni Trump, (Frankfurt nad Menem: Peter Lang, 1978), s. 80-07.

2. James White, „The Gifts of the Gospel Church”, Second Advent Review nn./l.SabAn.th Heral./11 (21 kwietnia lX5l\ 7)

3. James White, „The Gifts of the Gospel Church”, Review 4 (9 czerwca 1853): 13; JW, „A Test”, recenzja 7 (16 października 1855): 61.

4. L. Richard Conradi, Założyciele wyznania Adwentystów Dnia Siódmego (Plainview, New Jersey: The Amencan Sabbath Tract Society, 1939).

5. Robert D. Brinsmead, Osądzeni przez Ewangelię. Desmond Ford, Daniel 8:14, Dzień Pojednania i Sąd Śledczy. Geoffrey J. Paxton, Wstrząsy adwentyzmu.

6. Ellen G. White, Christ's Object Lessons (Mountain View: Pacific Press Publishing Association, 1900), s. 10-10. 363.

7. Recenzja 157 (maj, czerwiec, lipiec 1980).

8. Recenzja 157 (4 września 1980).

9. EGW, Stworzony spór między Chnstem a Szatanem (Mountain View: PPPA, 1888, 1911). Zobacz rozdział 28, „Spotykanie się z zapisami życia (wyrok śledczy)” i rozdział 41, „Spustoszenie ziemi”. Niedawne badania pokazują, że duża część tych rozdziałów pochodzi z pism Uriasza Smitha.

10. EGW, Early Writings (Washington: Review and Herald Publishing Assn., 1882), s. 27785. Zobacz także Country Living EGW (Waszyngton: RHPA)

11. EGW, Świadectwa dla Kościoła, 9 tomów. (Widok na góry: PPPA, 1885, 1909), tom. 1, s. 916, 25.

12. EGW, Doświadczenie i nauczanie chrześcijańskie (Mountain View: PPPA, 1922).

13.dionathan M. Butler, „Świat EG White’a i koniec świata” , „Spectrum 10, nr 13”. 2 (sierpień 1979): 213.

14. William S. Sadler, Prawda o spirytualizmie (Chicago: AC McClurg)

15. Mateusza 25:21.