Świadectwo

                                                  Wallace Slattery

                        Przecięcie białych krawatów


Nie mamy najmniejszej złośliwości wobec członków adwentystów. Będąc tam, wiemy, jaką agonię doświadcza wielu (być może większość) duchownych, gdy jedno po drugim objawienia na temat założycieli adwentyzmu i szaleństwa jego hierarchii rozwiewają trwające całe życie złudzenia. Niedawne nieformalne badanie przeprowadzone na Konferencji Adwentystów Dnia Siódmego w Pensylwanii wykazało, że tylko na tej konferencji ponad 70 procent jej duchownych odeszłoby ze służby, gdyby zobaczyli wolną drogę!

I jak Carole i ja moglibyśmy nie kochać wierzących adwentystów, skoro porzucenie ich oznaczałoby odrzucenie członków naszej rodziny? Czytelnikowi adwentystów mówię: byliśmy tam, gdzie ty jesteś. Znamy poczucie winy i strach narzucane świeckim przez Konferencję Generalną i Biały Stan, a także prasę SDA. Widzieliśmy i doświadczyliśmy bólu, strachu i nędzy członków próbujących zrozumieć prawdziwe znaczenie ewangelii poprzez mgłę adwentyzmu. Nasze przesłanie jest pełnym miłości przesłaniem wolności danej światu przez Jezusa Chrystusa i apostołów prawie dwa tysiące lat temu. Chwalcie Boga, drodzy adwentyści; godzina waszego wybawienia może rozpocząć się już teraz, w przesłaniu zawartym w tej książce!

Jedno ostrzeżenie: nie spodziewajcie się, że ta wolność nadejdzie natychmiast. Adwentyzm jest jak warstwy stwardniałego bólu; Zeskrobanie tego, co nagromadziło się z biegiem czasu, może zająć sporo czasu. Carole i ja spędziliśmy cztery lata na studiach, zaraz po tym, jak zostaliśmy przebudzeni, zanim opuściliśmy adwentyzm. Ale co to było za przeżycie! Oto jak do tego doszło.

Urodziłem się i wychowałem w małym miasteczku Chadron w północno-zachodnim zakątku Nebraski. Obaj moi rodzice pochodzili z solidnego rodu pionierów, a ich rodzice osiedlili się na tym obszarze natychmiast po tym, jak wojny z Indiami zakończyły się klęską plemienia Siuksów. Obszar ten był i nadal jest prawdziwym „krajem kowbojów i Indian”, a hodowcy bydła i Indianie Siuksowie stanowią znaczną część miejscowej ludności. Jako chłopiec spędziłem wiele szczęśliwych godzin na farmie moich dziadków ze strony matki, dziewięć mil od rezerwatu Indian Pine Ridge.

Mój dziadek ze strony ojca był lokalnie prominentnym sędzią granicznym, a rodzina Slattery była mocno zaangażowana we wczesne dni „Dzikiego Zachodu” na tym obszarze. Alva Slattery, mój dziadek, był nawet zwiadowcą granicznym i detektywem Pinkertona, mającym do czynienia z Butchem Cassidym i Dzika Banda – z obu stron prawa!

Mój dziadek ze strony matki wstąpił do adwentyzmu przed 1920 rokiem, a wcześniej ojciec mojej babci, CC Davis, był w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku przywódcą adwentystycznego schizmatyckiego ruchu „Świętego Ciała” w południowej Indianie. I tak moja matka od najmłodszych lat była adwentystką. Mój ojciec był początkowo kongregacjonalistą, potem agnostykiem, zanim w 1935 roku rozpoczął naukę w adwentyzmie.

Moi rodzice pobrali się w kwietniu 1940 roku, a rok później przyszedłem na świat, a za nimi przez następne 13 lat przyszło dwóch braci i dwie siostry. Nasze pierwsze lata były dotknięte biedą. Mój ojciec był (i nadal jest) dzikim kotem; to znaczy szukał szybów naftowych tam, gdzie nie odkryto jeszcze ropy. Chociaż znalazł duże ilości ropy, wydawało się, że pieniądze te zwykle przynoszą korzyści innym.

Dzięki mojemu religijnemu wychowaniu w tych wczesnych latach nauczyłem się, że cały świat chrześcijański myli się, oddając cześć w niedzielę i że katolicy i protestanci wkrótce zjednoczą się i będą nas prześladować za przestrzeganie sabatu. Czy możesz sobie wyobrazić, jaki wpływ na młodego chłopca miało rozglądanie się po klasie i wiara, że pewnego dnia jego koledzy z klasy będą go prześladować? Dowiedziałam się również, że nie możemy wiedzieć, że jesteśmy zbawieni. Któregoś razu, gdy wraz z kolegą z klasy uczęszczałem do wakacyjnej szkoły biblijnej Pierwszego Kościoła Chrześcijańskiego, wróciłem do domu i zapytałem mamę, co to znaczy być zbawionym. Odpowiedziała stanowczo, że nigdy nie wolno nam mówić, że jesteśmy zbawieni – siostra White tego zabroniła.

W 1953 roku mój ojciec, który osiągnął pewien dobrobyt dzięki tryskaczowi ropy w pobliżu Harrisburga w Nebrasce, zdecydował się przenieść nas do Loveland w Kolorado, gdzie mieści się szkoła podstawowa kościoła adwentystów i Akademia Campion. To był swego rodzaju szok kulturowy: podczas gdy moi przyjaciele ze szkoły publicznej byli otwarci i nastawieni na sport, w szkole kościelnej dominującymi elementami wydawały się psychologiczne „przypadki koszykówki”, zajęte ograniczaniem seksu wśród nastolatków i buntem przeciwko władzy. Jednak wraz z lepszymi elementami szkoły nasi rodzice postanowili ulepszyć szkołę podstawową i mój rok w ósmej klasie był znacznie szczęśliwszy. Matka mojego najlepszego przyjaciela DeForesta Nesmitha była dynamiczną, świętą nauczycielką, która potrafiła jednocześnie inspirować i terroryzować nas, uczniów; a ona, wraz z wieloma innymi wspaniałymi nauczycielami i przyjaciółmi, sprawiła, że moje cztery lata w Campion Academy były całkiem szczęśliwe. Nawiązałem tam wiele przyjaźni, niektóre z nich pielęgnuję do dziś.

Jednakże moje dwa lata w Union College w Lincoln w stanie Nebraska były znacznie mniej przyjemne. Wielu uczniów zbuntowało się przeciwko dusznej atmosferze, ich zdaniem, a niektórzy nauczyciele wydawali się pozbawioni entuzjazmu i obojętni. Te lata dały mi także pierwsze przeczucie pierwszych pogłosek o konfliktach w adwentyzmie.

Pamiętam, że mój współlokator, Larry Boshell, student duszpasterski, jako pierwszy zwrócił mi uwagę, że w Kościele są kłopoty: ML Andreason, teolog SDA, kwestionował stanowisko adwentystów w sprawie odkupienia Chrystusa na krzyżu.

Pamiętam także Arthura White’a, wnuka Ellen G. White i sekretarza White Estate, który przyszedł z wykładem na temat jej posługi. Na lekcjach religii, do których uczęszczałem, rzucił mu wyzwanie ogromny emerytowany sierżant wojskowy, który zauważył, że Kościół SDA w Europie generalnie nie akceptuje jej pracy jako przedmiotu boskiego objawienia. Stary sierżant wspomniał dalej, że wiele pism pani White jest ukrytych w skarbcach White Estate i nie można ich oglądać publicznie. Wciąż żywe jest dla mnie to, jak Starszy White najeżył się i warknął ze złością, że wszystko, co istotne, zostało już ujawnione. (W rzeczywistości do niedawna prawie jedna trzecia pism pani White nie została opublikowana; większość tego, co zostało wcześniej ujawnione, zostało „wykradzionych” ze skarbca i okazało się najbardziej zawstydzające dla adwentyzmu.) To spotkanie wywołało we mnie pewne negatywne emocje. uczucia wobec Białej Posiadłości.

Inne moje wspomnienie z wizyty Starszego White'a to piątkowe nieszpory, podczas których pokazał ogromną, 18-funtową Biblię rodzinną, którą, jak twierdził, Siostra White podczas wizji trzymała na wyciągnięcie ręki przez około 45 minut. Rzucił nam, uczniom wyzwanie, abyśmy wybrali jednego z naszych rówieśników, który będzie wystarczająco silny, aby powtórzyć ten wyczyn. Wybraliśmy potężnego młodego człowieka, który siedział bezpośrednio za mną. Trzymał Biblię w górze przez niecałą minutę i wszyscy byliśmy pod wrażeniem „nadprzyrodzonego” wyczynu Siostry White.

Dziś White Estate przyznaje, że jakiekolwiek dowody na to, że kiedykolwiek trzymała dużą Biblię przez dłuższy czas, są wątłe i nie można ich potwierdzić. Moją asystentką na moim ostatnim stanowisku nauczyciela SDA w Pensylwanii była prawnuczka Siostry White. Omówiłem z nią to rzekome wydarzenie, a ona zgodziła się, że niewątpliwie do takiego zdarzenia nigdy nie doszło. Zadzwoniła do swojej matki, która pracowała w White Estate w Waszyngtonie, i zapytała ją: „Dlaczego nadal pokazujesz przychodzącym ludziom tę wielką Biblię, skoro wiesz, że to wydarzenie nigdy nie miało miejsca?” Jej matka odpowiedziała: „Ale powinieneś zobaczyć ich twarze, kiedy to zobaczą!”

Na pierwszym roku studiów studiowałem na Uniwersytecie Loma Linda, ale w następnym roku byłem zmuszony nie pracować, ponieważ finanse mojej rodziny były bardziej niepewne niż kiedykolwiek wcześniej, mimo że moja rodzina w dalszym ciągu odprowadzała 25 procent dochodu brutto mojego ojca do skarbnicy Kościoła. W tym celu miejscowy pastor modlił się w naszej intencji i przysłał kosz z żywnością.

Gdy w 1963 r. sytuacja finansowa rodziny poprawiła się, w 1964 r. ukończyłem studia licencjackie na Uniwersytecie Północnego Kolorado w Greeley i zdecydowałem się kontynuować studia magisterskie na Uniwersytecie Nebraski. Całkiem możliwe, że na moją decyzję o uczestnictwie w tym szkoleniu wpłynęło spotkanie z niebieskooką blondynką szwedzkiego pochodzenia, Carole Sue Spangle, podczas randki w ciemno zorganizowanej przez moją siostrę Carolyn. Nasz związek kwitł i widywaliśmy się często jesienią 1964 roku i zimą 1965 roku.

Rodzina Carole miała adwentystyczne korzenie podobne do moich. Pochodzący z Illinois i Indiany jako adwentyści w drugim i trzecim pokoleniu rodzice Carole przez całe życie byli uczestnikami „Dzieła”, jak pracownicy SDA nazywają swoje powołania w Kościele. Carole uczono, aby nigdy nie kwestionować adwentyzmu: adwentyzm ma rację i nigdy nie należy w to wątpić; bo jeśli tak, to znaczy, że znajdujesz się na początku drabiny prowadzącej do piekła. Podobnie jak ja Carole po prostu odrzuciła wszelkie pytania dotyczące adwentyzmu i żyła ostrożnie, zgodnie z jego naukami.

Po ślubie w 1965 roku, Carole i ja, rozpoczynamy przyjemne, dostatnie lata pracy nauczycielskiej i studiów wyższych, gdzie oboje uzyskaliśmy stopnie magisterskie. Nasza jedyna tragedia wydarzyła się w 1968 roku, kiedy Bobby, nasze pierwsze dziecko, zmarł na raka. Na szczęście Carole była wówczas w ciąży z Williamem, a on wraz z Julie (ur. 1970) i Davidem (ur. 1973) wzbogacili nasz dom.

Następny duży przełom w naszym życiu nastąpił w 1973 roku. Zacząłem szukać innej pracy, gdy stało się jasne, że prywatny system szkolnictwa, w którym pracowałem, bankrutuje. Dowiedziawszy się, że Adwentystyczna Akademia Juniorów w Omaha potrzebuje dyrektora-nauczyciela, złożyłem podanie o to stanowisko i zostałem przyjęty. Po dwóch latach w Omaha Konferencja Południowo-Wschodniej Kalifornii wezwała mnie do Kalifornii, abym pracował jako dyrektor, najpierw w szkole podstawowej Orangewood, a następnie w szkole Ontario SDA.

W 1975 roku mój współlokator z Union College, Larry Boshell, wraz ze wspólnym przyjacielem Waynem Andersonem opuścili służbę – i adwentyzm. Dwa lata później, kiedy Larry i jego rodzina odwiedzili nas w Brea w Kalifornii, gdzie mieszkaliśmy, z niepokojąco uświadomiłem sobie, że coś jest strasznie nie tak z adwentyzmem. Larry pokazał mi jedną wewnętrzną niespójność u nauczyciela SDA, na którą nie umiałem odpowiedzieć: Dlaczego proroctwa Siostry White dotyczące wydarzeń dni ostatecznych się nie spełniły? Dlaczego White Estate tak tajemniczo traktowało jej pisma? Dlaczego odpowiedzi SDA na nową książkę Rona Numbersa „Proroczka zdrowia” były tak nieskuteczne i wymijające?

Po skonfrontowaniu się z tymi pozornie nierozwiązalnymi problemami, następnego lata, w wolnym czasie, podczas studiów podyplomowych na Uniwersytecie Loma Linda, zacząłem zgłębiać kwestię Ellen White. Czy to możliwe, że Siostra White popełniła w swoich pismach błędy o realnych konsekwencjach? Uczono nas, że ich nie ma. Czy to możliwe, że te ogłaszane „wspaniałymi pismami” nie były w rzeczywistości całym jej dziełem? Czytałem książkę FD Nichol „ Ellen White and Her Critics” i byłem przekonany, że jej krytycy mylili się pod każdym względem – ale wciąż dręczyły mnie pytania, na które nie było odpowiedzi.

Jesienią 1978 roku poznałem nową znajomą, adwentystkę znającą się na zaawansowanych badaniach prowadzonych w akademickich kręgach adwentystów. Zapoznała mnie z pracą Waltera Rae dotyczącą kopiowania Ellen White. Pożyczyła mi także numer Spectrum, oficjalnego czasopisma naukowego adwentyzmu, w którym ukazał się artykuł zawierający protokół „dawno zaginionej” Konferencji Biblijnej z 1919 roku. W tych protokołach AG Daniels, prezydent Konferencji Generalnej, otwarcie omówił wiele problemów związanych z panią White, w tym kwestie, czy różne zjawiska fizyczne związane z jej wizjami rzeczywiście miały miejsce, a także problemy związane z jej kopiowaniem i starością na starość. Duża część dyskusji na konferencji skupiała się na tym, w jaki sposób można delikatnie poinformować „braci” Kościoła o tych nowych odkryciach. Na koniec Daniels stwierdził, że najlepiej będzie, jeśli protokół spotkania będzie po prostu przechowywany na półce przez następne pięćdziesiąt lat! Udało mu się to przeszło jego oczekiwania — protokoły Konferencji Biblijnej z 1919 r. „zaginęły” aż do 1978 r.

Po przeczytaniu protokołu Bile Conference byłem przekonany, że w White Estate coś się popsuło. Ale jak mogłem powiedzieć Carole? Była wrogo nastawiona, kiedy ci „apostaci”, czyli Larry, jego rodzina, pojawili się u nas, i stanowczo potępiała najmniejsze odejście od tradycyjnego adwentyzmu. Dlatego „od niechcenia” rzuciłem artykuł „Spectrum” na łóżko i powiedziałem Carole: „Oto ciekawy artykuł, który moim zdaniem może zechcesz przeczytać”.

Carole przeczytała artykuł, ale jej jedyna uwaga brzmiała: „Co chcesz zrobić, opuścić Kościół?” To z pewnością przeszło moje najśmielsze wyobrażenia i stanowczo zaprzeczałem jakimkolwiek tego typu „nikczemnym” pomysłom. W rzeczywistości moje ciągłe wątpliwości zaniepokoiły mnie bardziej niż kiedykolwiek i zdecydowałem się skierować je do Alexa, jedynego lokalnego pastora Adwentystów Dnia Siódmego, którego darzyłem wielkim szacunkiem ze względu na jego wiedzę i wysoki intelekt. Poczułem też, że mogę mu zaufać w tak poufnych sprawach, jak moje obawy — słyszałem o pracownikach adwentystów, którzy dzielili się swoimi wątpliwościami z innymi pracownikami tylko po to, by je poruszyć. Alex zgodził się wysłuchać moich obaw związanych z tym, czego się dowiedziałem, ale byłem zszokowany, że pod koniec naszego drugiego spotkania ten naprawdę genialny kaznodzieja zaczął w kółko powtarzać: „Mimo wszystko wierzę w Ducha Proroctwa”. Nie trzeba dodawać, że takie bezpodstawne przekonanie nie dodało mi otuchy.

Do moich wątpliwości przyczyniły się także dowody fanatyzmu w szkole SDA w Ontario. Podczas gdy ja zmierzałem w kierunku coraz bardziej ewangelicznego stanowiska, pastor w dalszym ciągu nauczał skrajnie prawicowej formy perfekcjonizmu. Jestem przekonany, że trzymał swój Kościół w ryzach poprzez strach: każdy, kto nie zgadzał się z jego naukami, był po prostu „wycinany” z lokalnego kościoła. Kilku najlepszych członków zostało w ten sposób wypędzonych.

Podczas jednego z pamiętnych spotkań zarządu kościoła odwiedzający adwentysta, który nauczał „Lepszej drogi”, wysoce perfekcjonistycznego kierunku studiów, zauważył, że nie zgrzeszył przez dwa lata! To sprawiło, że Daryl, przewodniczący rady naszej szkoły, zadzwonił do mnie później i wykrzyknął: „Słyszałeś to? Dwukrotnie powiedział, że przestał grzeszyć na dwa lata!” Daryl i jego rodzina wkrótce zaczęli uczęszczać do innego kościoła SDA w okolicy.

Fanatyzm zaraził także kościół w Ontario. Wspaniały syn pastora, Jimmy, zaginął na górze Whitney i wielu członków zgłosiło się na ochotnika, aby udać się w te okolice, aby go szukać. Co najmniej jeden członek miał powszechnie uznawaną „wizję”, w której „widział” Jimmy’ego leżącego rannego w górskiej jaskini w oczekiwaniu na ratunek. Złamane ciało Jimmy'ego znaleziono kilka dni później u podnóża wysokiego klifu, z którego spadł. Jego tragiczna śmierć była natychmiastowa.

Pamiętam także młodzieżowy chór przemówienia, który występował w kościołach w całej Kalifornii. Kilku członków przedstawiło poruszające relacje ze swojej wizyty w Elmshaven, ostatnim domu Ellen White. Opisali swój krąg modlitewny w sypialni pani White, gdzie „czuli”, jak pokój przechylał się w tę i tamtą stronę, gdy anioły lądowały na podłodze wokół nich! W kościele prawie nie było suchego oka. Moje były suche – słyszałem zbyt wiele takich historii, aby uznać je za autentyczne.

Wreszcie w kwietniu 1980 roku z bólem opowiedziałem Carole o moich problemach z wiarą w tradycyjną koncepcję SDA Siostry White. Poruszając ten temat, zajęło mi tak dużo czasu (pół godziny), zanim zdążyłem przejść do sedna, Carole była przekonana, że udaję kobieciarza! Kiedy w końcu wyjaśniłem swoje wątpliwości, była zszokowana. Poszła do swoich rodziców, podzieliła się z nimi moimi przemyśleniami i zapytała, czy powinna się ze mną rozwieść. Moja teściowa, niech jej serce będzie błogosławione, powiedziała Carole, żeby została ze mną.

Następnie Carole zadzwoniła do Normana Jarnesa, jej starego przyjaciela i redaktora magazynu Verdict, i zapytała go, czy moje fakty są prawidłowe. Norman potwierdził, że tak, ale stwierdził, że nie powinniśmy „wylewać dziecka z kąpielą”; pomimo zaskakujących wyznań White Estate, powinniśmy po prostu zmodyfikować nasze podejście do Siostry White. Obiecał także przesłanie najnowszych badań Roberta Brinsmeada na temat doktryny Sanktuarium SDA. To usatysfakcjonowało mnie, ale nie Carole, i minęło kilka pełnych napięcia dni, kiedy spałem na kanapie, zanim wszystko wróciło do normy. Materiały od Normana – po przyjeździe powędrowały pod kanapę!

Latem 1980 roku kontynuowałem badania w bibliotece Uniwersytetu Loma Linda. Schemat stawał się coraz wyraźniejszy – wszystkie ścieżki zdawały się prowadzić do Waltera Rea, pastora kościoła SDA w Long Beach. Był uczonym, który jako pierwszy poinformował o zakresie kopiowania Ellen White. Na początku sierpnia 1980 roku zadzwoniłem do Starszego Rei i umówiłem się z nim na spotkanie w jego domu.

To, co tam zobaczyłem, było zdumiewające. Pokazał mi główne fragmenty prawie wszystkich pism pani White, a następnie udokumentował ich pochodzenie od innych pisarzy. Oszacowałem wówczas, że 70 procent jej pism pochodziło z innych źródeł i szacunki te potwierdziły się podczas analizy. Dostarczył mi także obszerną dokumentację, która bezpośrednio zaprzeczała wielu twierdzeniom adwentyzmu na temat jego nauk i twierdzeń.

Wszystko wydarzyło się w piątkowe popołudnie. Zabrałem materiały do domu i studiowałem je przez resztę dnia. W szabatowe popołudnie, po obiedzie, pokazałem Carole materiały, zwłaszcza próbki do kopiowania. Była tak samo zdruzgotana jak ja. Widzieliśmy, że portret Ellen White przedstawiony przez adwentyzm – jako istoty niemal bezgrzesznej, która nigdy nie popełniała błędów merytorycznych w swoich pismach i która otrzymywała praktycznie wszystkie przesłania bezpośrednio od anioła Bożego – był całkowite i celowe kłamstwo.

Chociaż adwentyzm twierdzi obecnie, że ludzie rozczarowani siostrą White to w większości ci, którzy wierzą w dyktando jej z nieba słowo po słowie, Carole i mnie nigdy nie uczono, że Ellen White otrzymywała jej przesłania podyktowane dosłownie od anioła. Byliśmy gotowi zaakceptować drobne błędy, jakie mógł popełnić świadek dowolnego wydarzenia; było to zgodne z tym, czego nas uczono. Ale uczono nas także, że w pismach Siostry White po prostu nie pojawiły się istotne błędy merytoryczne i teologiczne – w końcu jej przesłania pochodziły bezpośrednio z nieba. Nie byliśmy także gotowi uwierzyć, że prawdziwa prorokini i jej następcy będą celowo ukrywać szkodliwe fakty i oszukiwać braci co do źródła jej pism – do oszustwa, które Biały Stan przyznaje się dzisiaj po wielu latach zaprzeczeń.

Jednak, stwierdziła Carole, być może informacja Waltera Rei była fałszywa; być może jego dokumentacja nie miała podstaw. Znów zadzwoniła do Normana Jarnesa. Tym razem powiedział jej nie tylko, że informacja była prawdziwa, ale także, że on i jego koledzy byli teraz zmuszeni do wniosku, że pani White rzeczywiście była fałszywym prorokiem.

Carole nadal była niezadowolona. Kogo jeszcze szanowała i z kim mogła się skontaktować? Zadzwoniła do Johna Toewesa, byłego zastępcy pastora kościoła SDA w Anaheim, którego byliśmy członkami przed przeniesieniem się do kościoła w Ontario. John był genialnym, dynamicznym pastorem kościoła Imperial Beach w San Diego. Jego odpowiedź ją wstrząsnęła: Tak, pani White była ewidentną oszustką; Adwentyzm był błędny, polegając na niej; jak również w rozumieniu ewangelii; a cały kościół Jana wycofywał się z adwentyzmu!

Mniej więcej w tym czasie odwiedzili nas moja siostra i szwagier, Virginia i Thom. Podzieliliśmy się z nimi naszą niepokojącą wiadomością; byli oszołomieni. Thom zadzwonił do mojej drugiej siostry i szwagra, Carolyn i Rona, i wyjawił im naszą „herezję”. Z kolei Ron dwukrotnie dzwonił do dyrektora ds. edukacji na mojej konferencji, aby upewnić się, że zostanę zwolniony.

Na szczęście dyrektor oświaty zachował zimną krew. Po prostu wezwał mnie do biura i stwierdził, że jestem nieco rozczarowany i szukam prawdy. Po miłej dyskusji powiedział mi, abym nadal zgłębiał swoje przekonania i wysłał mu list przedstawiający moje stanowisko.

Tydzień później przyjaciele Johna Toewesa, Jim Larsonowie, pojawili się u nas przed domem z egzemplarzem nowej, znakomitej książki Roberta Brinsmeada „Osądzeni przez ewangelię”. Ta książka naprawdę zainspirowała mnie do pozostania w adwentyzmie. Ukazała podstawowe błędy i legendy „Whiteolatrii” – bezmyślne uwielbienie nauk Siostry White – a także błędy perfekcjonizmu staroadwentystycznego. Nadal uznawał podstawowe przesłanie pani White za natchnione przez Boga, ale wskazywał na prawdziwą ewangelię zbawienia wyłącznie przez wiarę.

Opierając się na tym przekonaniu, napisałem list do dyrektora ds. edukacji konferencji, potwierdzając moją podstawową wiarę w natchnienie Siostry White. Załatwiwszy na razie tę kwestię, zwróciłem uwagę na problemy, jakie prawicowa filozofia pastora sprowadziła na szkołę kościelną w Ontario.

Sprowadził mówcę z Instytutu Weimarskiego (skrajnej, perfekcjonistycznej organizacji SDA), aby objaśnić zalety programu pracy i nauki w szkole podstawowej, w którym uczniowie klas 1-8 spędzali połowę każdego dnia szkolnego, a także w ramach każdej niedzieli praca w charakterze sprzątacza i gospodarstwa rolnego na terenie szkoły – bezpłatnie! Ja też przez cały czas proponowałem jakąś pracę i naukę, ale nic tak drastycznego jak to. Ponieważ taki program skróciłby czas spędzony na studiach podstawowych – czyli „trzy R” – sprzeciwiłem się temu. Pastorowi udało się jednak postawić na swoim, korzystając z pomocy lojalnych zwolenników z zarządu szkoły. Jego myślenie było takie, że powiedział mi, że zrealizuje program, nawet jeśli wymusi to rekrutację z obecnych 75-80 uczniów do 30-35. To mu się udało; rok po moim odejściu liczba uczniów spadła do około 30, co wywołało wiele goryczy ze strony uczniów, rodziców, nauczycieli i członków zarządu. Ale postawił na swoim, a jego żona, nowa dyrektor, rygorystycznie przestrzegała tej polityki.

W 1981 roku przyjąłem stanowisko dyrektora szkoły kościelnej we wschodniej Pensylwanii, w kościele rzekomo „zorientowanym na ewangelię”. To właśnie tam zaczęliśmy zdawać sobie sprawę, jak daleko zaprowadziła nas ewangelia w naszym myśleniu i jak sztywny i straszny adwentyzm naprawdę czyni ludzi; odkryliśmy bowiem, że nasze pytania i oświadczenia wzbudziły konsternację i podejrzenia wśród członków Kościoła. Doskonale pamiętam szabat, kiedy w kościele pojawił się Mike Clute, skrajnie prawicowy pisarz adwentystyczny. Dobry członek kościoła podszedł do Carole i potępił nas za sprowadzenie tego „agenta szatana” do kościoła; dzieliliśmy Kościół na frakcje, które nienawidziły się nawzajem. Prawda była taka, że nie mieliśmy nic wspólnego z przyjściem Clute'a do kościoła i całkowicie nie zgadzaliśmy się z jego filozofią. Jak się okazało, po całym zborze szybko rozeszła się wieść, że „nauczyciel szkoły kościelnej nie wierzy w siostrę White”. No cóż, robiłem to wtedy na swój sposób, ale w adwentyzmie wszelkie podejrzenia o odstępstwo od „linii partyjnej” automatycznie niszczą wiarygodność wśród członków.

Opuściłem szkołę kościelną i pracę w adwentystach wiosną 1983 roku i kontynuowałem intensywną pracę nad tytułem MBA w Philadelphia College of Textiles and Science. W międzyczasie Carole i ja po raz pierwszy w życiu studiowaliśmy doktryny adwentyzmu w świetle Biblii. Odkryliśmy, że Pismo Święte stanowczo zaprzecza wszystkim wyjątkowym doktrynom adwentyzmu. To także było ogromnym ciosem; ponieważ od kołyski uczono nas, że doktryny SDA są biblijnie niezwyciężone.

W marcu 1984 roku Carole i ja zrezygnowaliśmy z Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego i zaczęliśmy uczęszczać do lokalnego kościoła prezbiteriańskiego.

Lokalny pastor adwentystyczny nie mógł przyjąć naszej rezygnacji wynikającej z naszej niewiary w doktryny adwentyzmu. Brałem udział w wystarczającej liczbie posiedzeń zarządów kościołów adwentystów, by zdać sobie sprawę, że kaznodzieje próbują przyklejać etykietę wszelkich odstępstw od członkostwa w kościele jako spowodowanych albo goryczą z powodu nieuprzejmego traktowania (zbyt powszechne w wielu kościołach SDA), albo odstępstwem od wiary. Ale nie byliśmy odstępcami; ani też nie pozwolilibyśmy mu, choć próbował, nazwać nas zgorzkniałymi. Nasza decyzja o opuszczeniu adwentyzmu opierała się na uświadomieniu sobie, jak niebiblijne i historycznie fałszywe są twierdzenia adwentyzmu.

Od tego czasu nasza rodzina prosperowała. Wiosną 1984 roku przyjąłem stanowisko dziekana w Dickinson Business School. Tutaj młodzi mężczyźni i kobiety przygotowują się do zawodów w sekretariacie, informatyce i księgowości. Dziękuję Bogu za kochającą kadrę i grono studentów; Codziennie widzę cuda przemian na tym „polu misyjnym”. Carole jest zajęta na pełny etat jako żona i matka. Bill, nasz najstarszy syn, ukończył Yale w 1988 roku i zarówno on, jak i Julie uczęszczają obecnie do Juilliard Music School w Nowym Jorku, przygotowując się do zawodu zawodowych skrzypków. Nasz najmłodszy David może pochwalić się imponującym życiorysem, jeśli chodzi o sztuki teatralne, aktorstwo i tak dalej. A co najlepsze, rozumiemy wolność i wielki dar ewangelii Chrystusa! Tylko były adwentysta lub inny członek sekty może pojąć spokój i bezpieczeństwo, wiedząc, że zostanie zbawiony poprzez przyjęcie daru śmierci i zmartwychwstania Chrystusa.

Naszym szczęściem dzielą się także Carolyn i Ron! Rok po tym, jak Ron próbował mnie wyrzucić, Carolyn zadzwoniła do nas, aby przeprosić i zapytać, jakie naprawdę są fakty dotyczące adwentyzmu. Ona i Ron dosłownie studiowali drogę od adwentyzmu do chrześcijaństwa. Nadal modlimy się za resztę naszych rodzin.

Jednakże wraz z naszym pokojem i wolnością nadeszła nowa misja dana przez Boga – misja prawdy i łaski dla tych, którzy dali się lub są wciągani w uścisk adwentystycznego oszustwa. Adwentyzm kontroluje swoich wyznawców poprzez strach i poczucie winy. Jej przywódcy pragną ogromnych dochodów i władzy, jaką otrzymują od świeckich. Nie zawahają się zastosować wszystkich dostępnych im technik prania mózgu, aby utrzymać członków pod swoim urokiem. Ale ewangelia odrywa zasłony.

Pozostałe rozdziały przedstawiają pogląd dawnego wtajemniczonego na Adwentyzm Dnia Siódmego. Nie szukamy zysku ani władzy w uwalnianiu członków kościoła od adwentyzmu – po prostu szukamy całkowitej radości z wyprowadzania uczciwych poszukiwaczy z ich mentalnej niewoli. „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (Jana 8:32).

Wallace’a Slattery’ego