Czego oczekuje Bóg?

Wstęp

Niektóre fragmenty z tego artykułu są częścią książki „Byłem Pastorem Kościoła Adwentystów” tom 4 „Praktyczna Strona Życia” Tę książkę uważam za najcenniejszą, bo pokazuje jak w praktyce zastosować chrześcijaństwo. Teorie kościelne, chronologia to ciekawe działy, ale wzbogacą jedynie twoją wiedzę, a Bogu zależy abyś zmienił swoje życie a nie poglądy. Czytając to może wydawać się że autor popadł w narzekanie na wszystkich i na wszystko, ale to nie ten kierunek, czasem przejaskrawione fakty dają lepszą wrażliwość. Obraz nabiera ostrości.

Czego oczekuje Bóg?

Prawa które ustanowił Bóg są odwieczne, uniwersalne ale od nas zależy czy potraktujemy je w kategoriach religijnych czy duchowych, ceremonialne podejście do prawa budziło odrazę u Boga, nie było w tym serca, miłości i pragnienia oddania Bogu chwały, taki sposób nazywamy religijnym, czy obrzędowym. To Bóg nakazał obchodzić święta i składać ofiary, ale przez proroka powiedział:
Izaj. 1:13-14 13.
“Nie składajcie już ofiary daremnej, kadzenie, nowie i sabaty mi obrzydły, zwoływanie uroczystych zebrań - nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości. Waszych nowiów i świąt nienawidzi moja dusza, stały mi się ciężarem, zmęczyłem się znosząc je”
Podsumowanie jest w jednym zdaniu. Coś co nie wypływa z ducha, z chęci i miłości jest puste. „Niech więc każdy w sercu postanowi, ile chce dać – bez żalu i przymusu. Bóg bowiem ceni tego, który daje z radością”. 2Kor 9,7

W praktyce

Jeżeli przestrzegasz sabat ponieważ tak mówi prawo, a nie ma w tym serca, ani radości, i robisz to bo musisz, to jest to ceremonia, religijny obrzęd. Bóg nie przyjmuje ofiary ułomnej, czyli z musu. Powiem więcej prawo ma prowadzić nas do oddania chwały Bogu, do uwielbienia, ono pokazuje Boży charakter, ci co służą prawu ich bogiem staje się prawo, nie Jahwe. Ich celem jest prawo nie Bóg.
Może On mówi do ciebie:
„Obrzydło mi twoje święcenie szabatu” „Obrzydło mi zwoływanie waszych uroczystych zebrań, nie mogę ścierpieć waszych świąt” Dotyczy to zarówno adwentystów, katolików i wszystkich innych ...ystów i lików.
Prawo ducha w NT.
Gal. 5:18 18.
A jeśli Duch was prowadzi, nie jesteście pod zakonem. (BW) „Jeśli jednak prowadzi was Duch, to nie jesteście poddani systemowi, który rodzi się z wypaczenia Tory w legalizm. [Przekład Davida H. Sterna NT, Gal. 5,18]

Porównanie

Narzeczeni starają się o swoje względy, aby podobać się drugiej stronie. Starajcie się o względy Boga, aby Jemu się podobać. Żadna ofiara nie zostanie przyjęta jeśli nie jest zgodna z wolą Pana, To prawda że Bóg kocha wszystkich ale dary daje komu chce, więc staraj się o Jego przychylność, ofiara w postaci dziesięciny, czy nawet zwykła modlitwa nie jest przyjęta przez Boga jeżeli jest tylko obrzędem. W zborze prowadzący mówi: „A teraz pomodli się brat Jan” ten obudzony nagle, z letargu po długim i nudnym kazaniu, zrywa się na nogi, nie wie co ma mówić, więc plecie, trzy po trzy, co mu ślina na język przyniesie - znacie te obrazki z codziennego doświadczenia? W tej modlitwie nie ma ani miłości, ani serca, ani rozumu. I wszystko jedno którego boga by Janowi podstawiono, mówiłby to samo.
“Próżno przychodzicie na nabożeństwa, zaspokajając tylko własne pragnienia, zdobywacie wiedzę, ale Mnie w tym nie ma, Jestem wam nie potrzebny”
Gdybyście na lekcjach szkoły sobotniej studiowali swój własny życiorys byłoby ciekawiej. Najpierw są pieśni o sabacie, modlitwy o nas samych i macie szkołę sobotnią, czyli studium o cioci Marynie, Apel Ewangelizacyjny tzn. wezwanie do głoszenia Ewangelii, potem w drugiej części pieśń np: „Kocham ciebie mój strumyku” i kazanie o przyrodzie. którego po godzinie już nikt nie pamięta. Bóg nie odebrał chwały. Cudowne spotkanie towarzyskie wspólnej adoracji, gdzie słowa są te same od lat.
W jednym ze zborów nie byłem już bardzo długo, i nikt tam o mnie nie myślał. Gdy nagle się zjawiłem jedna siostra powiedziała „jak się cieszymy że cię widzimy” odpowiedziałem: - naprawdę? - prawda jest taka że nikt tam mnie nie oczekiwał, i nikt nie cieszył się z mego widoku. Te uściski dłoni, te życzenia po ceremonii umywania nóg, zawsze te same słowa. Ale ktoś powie że jestem narzekający. Wszystko mi nie pasuje, mdli mnie i nie dobrze mi się robi na obłudę. Chrześcijaństwo to szczerość a nie towarzystwo wspólnej adoracji. Co z tym uwielbieniem dla Boga? Po co Pan Bóg stworzył człowieka? Jedna z trzech odpowiedzi jest prawidłowa.
1. Aby zajmował się sobą
2. Aby istniała ludzkość, i zajmowała się dbaniem o Ziemię
3. Aby uwielbiał Boga, oddawał mu chwałę
„Halleluja” to hebrajskie słowo znaczy „uwielbiajcie Pana, oddajcie mu chwałę” to nakaz. Czy wiecie że w biblii brak wdzięczności jest pośród grzechów.
2 Tym. 3:2 „ Ludzie bowiem będą samolubni, chciwi, chełpliwi, pyszni, bluźnierczy, rodzicom nieposłuszni, niewdzięczni, bezbożni”
Słowo „niewdzięczny” znaczy dokładnie „niedziękujący” Greckie słowo „charis” znaczy „łaska, dziękowanie” nie można dostać łaski jeżeli się nie dziękuję, to połączenie jest bardzo wymowne. Odwrotnością wdzięczności jest narzekanie. Izrael nie wszedł do Kanaanu po wyjściu z Egiptu, bo narzekał, tam nie było innego grzechu, oni nie czcili innego bożka, nie cudzołożyli tylko narzekali, to skazało ich to na 40 lat wędrówki po pustyni. Więc pomyśl zanim zaczniesz narzekać, czy nie zaczynasz swojej 40 letniej wędrówki. Bogu nie podobają się narzekający. Z każdego narzekania musisz pokutować. Nie mówiąc że odcinasz się od łaski. Co warty jest ptak który nie umie fruwać? Cały dzień chodzi z dziobem do ziemi, dopiero jak ktoś go wystraszy to pofrunie na dwa metry do góry, bo jest za ciężki aby się wznieść wyżej.

Przypowieść

Tłusta owieczka co sobotę chodziła wraz z innymi owcami w jedno miejsce aby się nakarmić, kiedy się już najadła a trwało to od 9.30 do 12.00 wracała do domu aby przetrawić nabyty pokarm, po czym w następną sobotę cykl się powtarzał. I przyszedł pasterz do trzody, zapytał jak smakuje wam pokarm, który przygotowałem? Owce odpowiedziały, nasza to sprawa co jemy, ty przygotowałeś abyśmy jadły, i zajmij się swoimi sprawami, twoja obecność na nic nam się nie przyda, ponadto twój kij pasterski, i twoje prowadzenie irytują nas. Pasterz odszedł smutny i z dala przyglądał się jak owce zajmują się sobą, dlaczego nie chcą słuchać mojego głosu? Zastanawiał się, dlaczego one nie mają nawet odrobiny wdzięczności. Pewnego dnia owce się przejadły, bardzo bolały ich brzuchy, Więc zwrócili się do pasterza, ulecz nas! Abyśmy dalej mogły zajmować się sobą. A tobie nie damy ani wełny ani mleka. I co zrobi pasterz? Zostawi te owce i pójdzie na inne pastwisko.

Historia Uwielbienia

Czasy starożytnego Izraela to głośne instrumenty jak mówi Psalm 150 „Chwalcie Go, na głośnych trąbach, chwalcie Go na harfie i cytrze. Chwalcie Go bębnem i pląsaniem”
Średniowiecze to czas, kiedy powstawały chorały gregoriańskie, a mogli je śpiewać tylko mnisi i duchowni. Prorocze uwielbienie zastąpiono profesjonalną muzyką. Poprzez te doskonałe wykonania Bóg nie dawał ani widzeń, ani darów Ducha, a autorytet kościoła był oparty na polityce a nie na Duchu Świętym. Nawet nabożeństwa odprawiano po łacinie, której prosty lud nie rozumiał. Bóg już nie zasiadał na chwałach swego ludu. Nadszedł czas reformacji protestanckiej, ta nie odeszła za daleko od katolicyzmu pod względem muzyki. Kalwin zabronił używania jakichkolwiek instrumentów a Luter nazwał organy diabelskim narzędziem. Organy jako ostatni instrument pozostał w kościele Katolickim. Śpiewał tylko chór
LaMar Boschman napisał: „Pieśni Reformacji wypełniała ciężka doktrynalna treść.. ich celem było ogłaszanie zasad. Uwielbienie było wyśpiewywaniem kazań”
Ale, kiedy pojawił się młody człowiek Isaac Watts, którego nudziły pieśni kościelne, napisał własne o zbawieniu, krwi Chrystusa itp. Reakcja kościołów była wroga, a duchownych, którzy ośmielili się wprowadzić je do nabożeństwa wzywano „na dywanik” przed majestat hierarchów. A samemu Wattsowi odmówiono wstępu na Uniwersytet w Oxfordzie jako odszczepieńcowi. W XIX wieku murzyni, niewolnicy przywieźli do Ameryki swoje radosne pieśni, rytmiczne, wpadające w ucho, płynące z serca, a że byli niewolnikami, więc ich nie dało się z kościoła wyrzucić czy zakazać śpiewania. W XX wieku, gdy świat skakał w rytmie rege, tańczył i radośnie śpiewał piosenki, kościół śpiewał pieśni Lutra sprzed 400 laty, bez rytmu, bez serca, bez sensu. Śpiewały tylko chóry, a takie instrumenty jak mówi Psalm 150 czyli bębny, trąby, harfy czy obecne gitary, to instrumenty tego świata. Nie ma instrumentów świeckich, są tylko źle wykorzystane.
Obecne czasy
 
Chociaż pieśni mamy radosne, ale wykonanie żałosne. Zespoły ćwiczą z 50 razy zanim wystąpią publicznie, więc za 50 razem już nie zastanawiają się nad tym, co śpiewają, doskonale wykonują piosenki, w których nie ma Ducha, ani serca dla Boga. Często takie pieśni, nawet jeśli tekst wspomina Jezusa, skupiają się na śpiewających a nie na Bogu. Duch Święty chce wzbudzić w naszych sercach pieśń uwielbienia dla Stwórcy. Często zdarza się że ktoś z wiernych śpiewa ustami a myśli o swoim samochodzie. A kiedy uwielbiamy boga, to ma on imię „ja”
Jim Hoges napisał: „Śpiewamy: Panie, kochaj mnie, Panie, nie opuszczaj mnie. Nacisk kładziemy na »mnie« zamiast na »Niego« Nagle głównym tematem uwielbienia stałem się ja sam i moje potrzeby, zamiast Pan i cele Jego Królestwa. Chociaż prawdą jest, że Pan kocha każdego z nas z osobna, uwielbienie nie jest służbą skierowaną na ciebie i na mnie: to służba dla Niego” s.273

O relacji z Bogiem

Kiedy Pan stworzył człowieka, miał jeden cel aby uwielbiał Boga, człowiek nie został stworzony dla własnej mądrości, aby sam siebie podziwiał. To grzech zmienił myślenie, szatan zaproponował Ewie w miejsce relacji z Bogiem wiedzę o Bogu, powiedział: „Będziecie jak Bóg znali dobro i zło” od tej pory ludzkość szuka wiedzy o Bogu a nie relacji z Nim, nawet kiedy mówimy o darach Ducha to skupiamy się na cudach, chcemy prorokować i uzdrawiać, aby nas podziwiano. To jest efekt uboczny prawdziwej relacji, to nie cuda są najważniejsze ale On, rezultatem obcowania z Bogiem są cuda, to nie cuda potwierdzają naszą bliskość z Panem, ale odwrotnie chodzenie z Panem sprawia że Bóg działa poprzez nas. Cuda nie są z nas to działanie Boga, jak ktoś twierdzi że to on uzdrawia, to jest psychoterapeutą, szarlatanem. On pragnie nas samych, wszczepił nam tęsknotę za Nim, poprzez pragnienie serca i szukanie jego charakteru daje się nam znaleźć
Jer.24,7 „Dam im serce zdolne do poznania Mnie, że ja jestem Pan. Oni będą moim narodem, Ja zaś będę ich Bogiem, ponieważ z całego serca powrócą do Mnie”
Bill Johnson powiedział o relacji z Bogiem: „Nie poślubiłem mojej żony po to aby korespondować z nią mailowo, poślubiłem ją aby z nią żyć, cieszyć się jej obecnością, nie jestem zainteresowany teologią mojej żony, lubię kiedy jest ze mną, lubię jej obecność”
O mądrości Najczęściej chcielibyśmy Bogu powiedzieć: „Zobacz mam magistra teologi, widzisz jaki jestem mądry, podziwiaj mnie.” Wszystkie szkoły teologiczne uczą wiedzy o Bogu a nie doświadczenia Boga, prawdziwymi szkołami relacji z Bogiem były szkoły prorockie w czasach Elizeusza, a ostatnim prawdziwym nauczycielem relacji z Bogiem był Jezus. Wyobraźmy sobie że Jezus przyszedł by dzisiaj do Seminarium Duchownego, albo do Akademii Teologicznej, dostał by plan zajęć. O ósmej będzie miał wykład z Teologi Systematycznej, o dziewiątej z języka hebrajskiego, o dziesiątej, z psychologii itd. Jezus zapytałby: a gdzie jest wykład o relacji z Bogiem? Nie ma u nas takiego przedmiotu. Nasze uczelnie uczą wszystkiego co w codziennym kontakcie z człowiekiem jest najmniej przydatne, łaciny greki i historii kościoła. Tematy drugorzędne stały się priorytetowymi, a temat pierwszorzędny nie istnieje. Nie dziwie się temu, bo nie można nikomu czegokolwiek dać jeżeli się samemu nic nie ma. Profesorowie nie doświadczyli Boga, więc co mogą przekazać?
Jezus na swoich przedstawicieli mógł wybrać uczonych w Piśmie, zdecydował się na nieuków, rybaków, celników /element pogardzany/ itp. Bo do relacji z Bogiem wystarczy wiara i posłuszeństwo, wiedza tu nie ma większego znaczenia. Jezus wybrał nieuków, bo nie zależało mu na ich mądrości i zdolności, człowiek ma przekazywać wolę Boga którą przekazuje DŚ, a nie własną wiedzę. Jezus czynił cuda, aby wzrosła ich wiara. Czy wiedza całkowicie jest niepotrzebna? Ale skądże, jest pożyteczna, tylko że postawienie jej na pierwszym miejscu jest pomyłką. Większość teologów to ludzie zwiedzeni, bo wymyślają na poczekaniu teorię, szatan ma tu doskonałe pole popisu, na poczekaniu wymyśla się nową teorie chrześcijańską, sam szatan by lepszych teorii nie wymyślił, a kiedy ktoś ją obali to szatan wymyśli w to miejsce 4 inne teorię. Ale na przykazania nie cudzołóż, nie kłam, nie kradnij nie ma co wymyślić. Stara się te przykazania ubrać w teorię. Posłuszeństwo eliminuje fantazje filozoficzne. Powiedział Bóg że mam nie kraść więc nie kradnę, jestem mu posłuszny, nie interesuje mnie mądrość że ukradzenie 1 złotówki to nie kradzież, ale ukradzenie stówki to jest kradzież. Jeżeli szatan nie ubierze prawa Bożego w teorię abyś tego prawa nie przestrzegał, to przegrał, wmówi ci że na wojnie to wolno zabijać ludzi, bo to wojna, czyli usprawiedliwione zabijanie, a jak nie ma wojny to nie wolno zabijać. Na wojnie nie nazywa się przeciwnika człowiekiem tylko wrogiem, mówi się o eliminowaniu przeciwnika, likwidacji oporu a nie o zabijaniu ludzi. Przecież to to samo. Wyobraź sobie że jest wojna i dali ci karabin abyś strzelał do przeciwnika, ale po drugiej stronie frontu jest twój brat z tego samego kościoła, jemu też dali karabin i macie strzelać do siebie a potem przychodzi nabożeństwo, więc jest przerwa w walce, i spotykacie się obaj w tym samym kościele aby posłuchać o wzajemnej miłości. Widzisz tego brata którego postrzeliłeś, i mówisz bracie, jak się skończy dzień święty to będziemy dalej strzelać do siebie, wtedy cię dobije, żebyś tak nie cierpiał. A teraz mi odpowiedz czy to jest Ewangelia?


Czego oczekuje Bóg?
Rick Sodmont miał wizję przez godzinę był w zachwyceniu, został wzięty do Boga, który przekazał mu poselstwo dla ludzi:
„Powiedz im aby się obudzili, Wielu zachowuje pozory, lecz niewielu weszło w bliską relację ze Mną. A ja bardziej niż czegokolwiek innego pragnę, by mieć z każdym z was bliską relację. Gdy osiągniecie tę bliskość, dam wam moc.. im szybciej to zrobicie tym szybciej świat zostanie zdobyty, a Ja powrócę i zabiorę was do domu. Jeśli ktoś z was teraz zdecyduje, że chce wejść w tę bliskość, Ja już teraz przyjdę i z nim pozostanę” Mike Bickle powiedział: „Bliskość z Bogiem polega na pozwalaniu, aby śmieci zostały wyrzucone na zewnątrz, tak by Boża miłość mogła wejść do środka”
Pamiętacie tekst z Księgi Objawienia Jana
Obj. 3:20 “Oto stoję u drzwi i kołaczę; jeśli ktoś usłyszy głos mój i otworzy drzwi, wstąpię do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną”


 
Jezus w kościele ostatnim stoi za drzwiami on nie jest gospodarzem domu, a my mu usługujemy, to my jesteśmy gospodarzami samych siebie, nie oddaliśmy naszego wnętrza Jezusowi. Kiedyś ludzie mówili do bożka, dzisiaj bożek z ekranem mówi do ludzi. Co jest twoim bożkiem musisz sam sobie odpowiedzieć, pieniądze, samochód, komputer, żona czy dziecko. Kościół ostatków charakteryzuje się tym że wyrzucił Jezusa za drzwi, aby pukał. Drzwi które codziennie budujesz, codziennie obijasz nowymi wzmocnieniami, uważasz za coś normalnego, bo tak żyje świat. Boisz krytyki, że ci świat napluje w twarz, a od kiedy chrześcijaństwo to przyjaźń ze światem. Dopóki myślisz jak oni będziesz ich bratem. Odprawiaj ceremonie, stawiaj choinki, dawaj prezenty, rób pisanki, to nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem, to samo robi świat i oczekuje tego od ciebie.

Victor Lorenzo opisał swoje doświadczenie.

.„Kiedy się ożeniłem i mój syn miał 3 i pół roku, od czasu do czasu miałem zwyczaj mieć w domu intymny czas z Panem, czas uwielbienia. Nikt nie mógł wtedy puszczać muzyki w moim pokoju, zamykałem drzwi, a dzieci miały powiedziane, żeby mi nie przeszkadzać. Któregoś razu, gdy miałem czas uwielbienia, puściłem taką piosenkę: „Zabierz mnie głębiej do Miejsca Najświętszego, Zabierz mnie tam, przez krew baranka”. Właśnie tam chciałem wejść. Piosenka była po angielsku. Jakoś w jej połowie zacząłem naprawdę silnie odczuwać Bożą obecność i nagle mój 3-letni syn wpada do pokoju krzycząc: „Tato! Tato!”. Nie byłem zbyt szczęśliwy… Trochę go obsztorcowałem i powiedziałem, że mi przeszkadza. A on odpowiedział: „Tak, wiem, tatusiu!”

:) Więc pytam się czemu to robi, a on mi mówi: „Mam ci coś ważnego do powiedzenia!”. Pytam się, co to takiego, a on odpowiada: „Chciałem powiedzieć, że wczoraj w nocy byłem tam, w miejscu, o którym mówi ta piosenka”. Spojrzałem na niego, myśląc trzeźwo, w normalny sposób. On nie znał angielskiego, skąd wie o czym śpiewają? Pytam więc: „Co masz na myśli? Gdzie byłeś wczoraj?” A on mi mówi: „Poszliśmy tam — na górę, do nieba. I potem uwielbialiśmy. A potem zeszliśmy na dół”. Więc myślę sobie „ok…” i pytam: „Poszedłeś do nieba?” „Tak, tato! Ale nie poszedłem tam sam”. „To z kim poszedłeś?” „Poszedłem tam z dwoma aniołami” … I wybiegł z pokoju. A ja siedziałem tam wkurzony i poniżony. Pytam się: „Panie! Co tu się dzieje?” — usłyszałem: „Victor, coś zostało ci skradzione i odzyskasz to tylko wtedy, gdy staniesz się jak dziecko. Musisz odzyskać tę niewinność pierwszej miłości”. Pan się mnie spytał: „Pamiętasz, jak to było, kiedy byłeś dzieckiem?” Odpowiedziałem: „Tak!”, a Bóg mówi: „Zawołaj Gonzalo jeszcze raz i spytaj się go jak dostał się do nieba”. Zawołałem więc mojego syna — „Gonzalo, choć tutaj” — i mówię: „Powiedziałeś, że poszedłeś do nieba. Jak poszedłeś do nieba?” A on popatrzył na mnie jak na ignoranta i odpowiada:
„Po schodach, tato. Jak inaczej można wejść do nieba? Po schodach!” Przypomniał mi się sen Jakuba i drabina. Wtedy zaczęła się moja przemiana i przestałem myśleć, że to, co robiłem w tym pokoju, to było [prawdziwe] uwielbienie — modlitwa przy muzyce chrześcijańskiej. Zacząłem rozumieć, że niebo to zupełnie inna rzeczywistość. Dwa dni później mój syn, Gonzalo, zaczął chodzić w naprawdę złym humorze. Rano, kiedy mieliśmy śniadanie, moja żona Sylwia spytała się go czemu ma taki humor i w końcu nasz syn nam odpowiedział: „Jestem zły, bo jestem tutaj. Wczoraj powiedziałem Bogu, że chcę zostać z Nim”. Sylwia mówi mu: „Ale nie chcesz być z mamą i tatą? Nie kochasz nas?” A on: „Tak! Kocham was! Ale Boga kocham bardziej niż was.” Wtedy zaczęliśmy myśleć, że Bóg nas przygotowuje, że Gonzalo umrze. Wiecie, to normalne w takich przypadkach. Co rano dzieciak budził się, mając nadzieję, że już go nie będzie w tym domu. To było dla niego frustrujące — „dlaczego jestem tutaj, kiedy lepiej jest tam?”. To było szczególnie ciężkie dla Sylwii, mi jakoś łatwiej było powiedzieć: „Panie! Niech się dzieje, co chcesz!”. Sylwia z tym walczyła. I w końcu po 15 dniach, którejś nocy, około 3.30 nad ranem, Gonzalo przyszedł do nas do łóżka, obudził Sylwię i mówi: „Mamusiu! Mamusiu! Bóg kazał powiedzieć ci, że to jeszcze nie jest mój czas, więc masz się przestać martwić.” I wrócił do swojego łóżka, położył się spać. Od tamtego czasu pamiętam, że prawdziwe miejsce, w którym mamy być, miejsce, w którym mamy otrzymywać wskazówki, gdzie mamy słyszeć Jego głos, miejsce, gdzie dostajemy wizję tego, co mamy robić — to Niebo”.

Powyższe opracowanie uzupełnisz czytając książkę “Praktyczna Strona Życia” tom 4 Książkę czytamy w Internecie jako e-book ok. 15 zł lub można zamówić druk papierowy. Cena ok. 37 zł. Ponieważ książkę sprzedaje kilka wydawnictw które same ustalają cenę, proszę wpisać w Google tytuł książki.
Link do strony z ofertą książek