Nareszcie wolny

Free at Last! - W końcu wolny

BRIAN TRIPP – Proclamation - 24 Sierpień 2023


Ukończyłem szkołę podstawową Kościoła Adwentystów (SDA), uczęszczałem do college'u adwentystycznego. Do 25. roku życia mieszkałem w niewielkiej odległości od szkoły i kościoła Adwentystów. Prawie wszyscy moi sąsiedzi i przyjaciele byli adwentystami. Dorastanie w tym ekskluzywnym środowisku w pełni zaszczepiło mi wszystkie podstawowe przekonania adwentystów, a szczególnie nauczyło mnie akceptować wszystko, co Ellen G. White napisała na każdy temat życia codziennego. Dowiedziałam się, że kwestionowanie i zadawanie o nią pytań jest równoznaczne z kwestionowaniem Boga. Przyjąłem całe przesłanie ADS i w wieku dwunastu lat zostałem ochrzczony w kościele Adwentystów.


Znalazłem pocieszenie w świadomości, że jestem członkiem Kościoła resztki Bożej. Prowadził nas do Nieba, tak jak prowadził Izraelitów do Kanaanu. Kościół SDA był współczesnym narodem żydowskim i miło było mieć tak ekskluzywne zrozumienie Boga i być jedynym kanałem Jego orędzi dla świata w dniach ostatecznych. Byliśmy ostatecznym, ostatecznym wyrazem reformacji! Nasza teologia i zrozumienie Biblii i Ewangelii były pełniejsze i lepsze od wszystkich innych, o których, jak mnie uczono, byli naprawdę zbuntowani, oszukani i zagubieni pod swoją skądinąd szczerą chrześcijańską fasadą. Dowiedziałem się, że w niebie będą nie adwentyści z przeszłości, ale w czasie ucisku zostaną zbawieni tylko ludzie, którzy przestrzegają sabatu i którzy są wierni każdemu aspektowi przesłania SDA, (skrót – Adwentyści), które Jezus pokazał EGW (Skrót od Ellen White) w wizjach. Mogliśmy osądzać innych chrześcijan na podstawie tego, co Bóg pokazał EGW, a nie na podstawie ich owoców. Nauczyłam się nie ufać swoim instynktom i osądowi na rzecz tego, co napisała na dany temat. Po prostu wiedzieliśmy, że nasza denominacja składała się z ludzi, których Bóg faworyzował ponad wszystkich innych, bez względu na to, jak poświęceni, pokojowi, radośni i „skoncentrowani na Chrystusie” wydawał się jakikolwiek inny „chrześcijanin”. Wiedzieliśmy, że ponieważ nie przestrzegali szabatu, były to po prostu grobowce pobielone. Dowiedziałem się, że Billy Graham głosił niekompletną Ewangelię. Chrześcijanie w dniach ostatecznych musieli przestrzegać sabatu, aby naznaczyć ich jako sługi Stwórcy. Uczono nas, że kiedy sytuacja stanie się trudna, a z pewnością stanie się lada dzień, ci sami, tak zwani chrześcijanie, którzy nie przestrzegają sabatu, złośliwie zwrócą się i spróbują nas zabić za nasze wierzenia dotyczące sabatu.


Poczułem, że gdybym tylko mógł lepiej reprezentować resztę, gdybym tylko mógł przezwyciężyć dokuczliwe brzemię grzechu w moim życiu, wówczas Bóg mógłby objawić mi ukrytą mądrość kryjącą się za pozornymi niespójnościami teologicznymi. Nie rozumiałem, dlaczego nie ochrzcilibyśmy palacza lub osoby pijącej, i nie zadowalały mnie wyjaśnienia mojego ojca, nauczyciela biblijnego SDA. Powiedział, że chrzczenie kogoś, kto nie żałuje za swoje grzechy, byłoby nieodpowiedzialne. On i moja matka mieli zaszczyt przyjąć chrzest, a mimo to codziennie grzeszyli. Coś się nie zgadzało. Innym razem mojemu szwagierowi odmówiono chrztu, ponieważ nie chciał zdjąć obrączki. Jednak pastor nosił ładny zegarek, jeździł luksusowym samochodem, a jego żona w każdy szabat nosiła jaskrawą szpilkę we włosach. Tego rodzaju zagadki teologiczne dręczyły mnie bez końca.  


Nie spełniałem wszystkich innych „cennych świateł tronu”, które otrzymaliśmy dzięki służbie EGW. Zjadłem masło, ser, jajka, a czasem nawet mięso nieczyste. Do posiłków piłam wodę i od czasu do czasu podjadałam. Nie przestrzegałem granic szabatu i od czasu do czasu pomijałem dziesięcinę. Od czasu do czasu chodziłem do kina. Grałem w karty. Poczucie winy, wstyd, frustracja i rozpacz naznaczyły moją duchową podróż przez wiele lat. Odkryłem, że żaden wysiłek nie zrobił żadnej różnicy. Miałem kilka „dobrych” dni, ale w końcu jakaś nieznośna pokusa wytrąciła mnie z równowagi i wróciłem do punktu wyjścia. Wpadłem w duchową spiralę śmierci. Nadal chciałam zgrzeszyć i żyłam w strasznym oczekiwaniu, że Bóg mnie nie zbawi, dopóki ich nie pokonam. To utykanie na mojej drodze z Bogiem było dla mnie bolesne i próbowałem to naprawić poprzez „lepsze” zachowanie („lepsze” w rozumieniu EGW).


W końcu, po latach prób bycia świętym, a potem za każdym razem okazywałem się tak samo bezbożny jak wcześniej, po prostu zrezygnowałem z podobania się Bogu. Odszedłem (niektórzy powiedzieliby, że uciekłem) od Niego tak daleko, jak tylko mogłem. Rozumowałem tak, że po prostu nie jest mi przeznaczone podążać drogą prawego SDA, więc równie dobrze mogę żyć życiem, jakiego pragnę, bo ta Ziemia to wszystko co dostanę. To wtedy sięgnąłem dna. Wiedziałam, że Bóg jest wszechmocny, dlatego po prostu wołałam do Niego o miłosierdzie. Błagałam Go, żeby albo mnie uratował, albo zostawił w spokoju. Powiedziałam Mu, że nie potrafię znaleźć sposobu, aby Go zadowolić, ale czuję, że wciąż wyciąga do mnie rękę i że zaakceptowałam Jego obecność w moim sercu i życiu. Wciąż zaślepiony duchowo, zrozumiałem, że oznacza to, że da mi siłę, abym był lepszym SDA niż kiedykolwiek wcześniej. Uczono mnie, że Ewangelia od 1844 roku oznacza przyjęcie Jezusa ORAZ „szczególnych prawd”, które przekazał EGW. Akceptacja skutkuje tym, że Bóg obdarza daną osobę mocą do prowadzenia świętego życia. To właśnie podtrzymuje mnie w trudnych chwilach, kiedy będę musiał stanąć przed Bogiem bez pośrednictwa Jezusa.


Przeżyłem szok mojego życia! Zamiast Pan wzmacniać moją zdolność do bycia wiernym Adwentystą Dnia Siódmego, wydaje się, że Bóg natychmiast zrobił wszystko, co mógł, aby temu zapobiec. Ktoś przesłał mi e-mailem informacje o stronach internetowych zawierających mocne dowody przeciwko twierdzeniom EGW. Słyszałem o „heretykach” Walterze Rea i Desmondzie Fordzie i doszedłem do wniosku, że te strony wspierają ich stanowisko i jako takie nie mogą zawierać prawdziwej prawdy. Potem, po prostu z ciekawości i nudy, zacząłem przeglądać niektóre linki w e-mailu. Odwiedziłem strony www.formeradventist.com, www.ellenwhite.org i www.truthorfables.com. Szczególnie niepokojący dla moich podstaw wiary SDA był esej „Chrześcijanie Nowego Przymierza” na stronie www.graceplace.org. Stopień dysonansu poznawczego, jaki odczuwałem przed odwiedzeniem linków, rósł wykładniczo w miarę odwiedzania ich jedno po drugim. Odkryłem, że nie jestem w stanie skoncentrować się na niczym innym, jak tylko na poznaniu prawdy o Ellen i adwentyzmie. Pochłaniałem każde słowo, jakie mogłem znaleźć na ten temat, z obu stron. W ciągu dwóch lat przeczytałem tysiące stron zarówno za, jak i przeciw Adwentyzmowi i Ellen, a także prawie wszystko, co przypisano jej pióru.



Podczas moich badań otrzymałem niespodziewany telefon od pastora pomocniczego przeszkolonego w seminarium Adwentystów z kościoła ADS, do którego uczęszczałem. Po wyjaśnieniu mu, że mam istotne nierozwiązane problemy związane z adwentyzmem, wyznał, że on również zmagał się z podobnymi problemami. To naprawdę otworzyło mi oczy. Jeśli dobrze wyszkolony, dobrze wychowany i cieszący się dobrą opinią pastor w kościele zmagał się z tym samym dysonansem poznawczym, co ja, może moje pytania rzeczywiście były jednak zasadne i należało je zadać i uzyskać na nie odpowiedź. Zdałem sobie sprawę, że ciężar dowodu spoczywał na adwentyzmie, aby potwierdzić jego twierdzenia, a nie na całym chrześcijaństwie, aby udowodnić, że te twierdzenia są fałszywe. Potem, kiedy zacząłem znajdować rozsądne odpowiedzi na moje pytania teologiczne na stronach internetowych innych niż ADS, a na stronach internetowych popierających Adwentyzm tylko słabe i zawiłe, Zacząłem dostrzegać, że te problemy niepokoją mnie, jego i wielu innych ludzi nie bez powodu. Kościół ADS nie był w stanie przedstawić twardych dowodów niezbędnych do poparcia swoich twierdzeń. Najlepsze, co mogli zapewnić, to fantazyjne, złożone wyjaśnienia alegoryczne, które nie dowodziły niczego poza tym, że potrafili podać wiele słów i niewiele dowodów. Bóg zaczynał dawać mi zwycięstwo, o które prosiłem przez całe życie, ale zupełnie odwrotnie niż się spodziewałem. Zacząłem patrzeć na Boga w zupełnie nowym świetle. Stało się oczywiste, że tak naprawdę niewiele o Nim wiedziałam i że powinnam się bardzo szybko i bardzo głęboko ukorzyć i pozwolić Bogu przyjść do mnie na Swoich warunkach, a nie na odwrót. Byłem tak szczęśliwy, że odniosłem jakieś zwycięstwo, że tak naprawdę nie obchodziło mnie, jakie było ostateczne źródło.


Zdałem sobie sprawę, że nigdy nie przyszedłem do Jezusa Chrystusa. Dotarłem jedynie do Jego cienia. Moi rodzice po prostu umieścili mnie w ławce w swoim kościele partykularnym i powiedzieli, że tam jest Jezus, i ostrzegli, że nie można Go znaleźć nigdzie indziej. Ufałem im, więc im wierzyłem. Następnie postawili przede mną wszystkie te cienie, które Go przesłaniały, sprowadzili Jego Ewangelię do listy kontrolnej zachowania i okradli mnie z wiecznego bezpieczeństwa, które słusznie w Nim posiadałem. Nie zdawali sobie z tego sprawy, ale dokładnie to zrobili. Gdy sobie to uświadomiłem, doświadczyłem nowych narodzin. Przyjąłem Jezusa i TYLKO Jezusa jako mojego osobistego Zbawiciela i Pana. Prosiłam Go, aby chronił mnie przed duchem zwiedzenia szerzącym się w SDAizmie i wszelkimi fałszywymi ewangeliami oraz aby wprowadził mnie we wszelką prawdę. Zastąpił ducha zwiedzenia, napełniając mnie Swoim Duchem Świętym, który każdego dnia świadczy mojemu duchowi, że Jezus, a nie Jego cień – jest Drogą, Prawdą i Życiem. Poprosiłam Go, aby zastąpił swój cień swoją obecnością. Żaden cień nie zastąpi obecności prawdziwego Jedynego!



Smutno mi z powodu tego, jak długo byłem oszukiwany i wprowadzany w błąd oraz że to sprytne oszustwo wciąż jest rozpowszechniane wśród milionów ludzi na całym świecie. Czuję, że ja i miliony takich jak ja zostaliśmy oszukani i pozbawieni łaski i pokoju, za który umarł Jezus. Ale dowiedziałam się, że Jezus odkupuje wszystkie nasze pozorne odpady i zamienia je w cenne złoto. Dzisiaj moje serce boli z powodu mojej rodziny, która pozostaje w niewoli EGW i zaślepiona na Jezusa Chrystusa. Modlę się, aby poprowadził ich, aby zastąpili błędną wiarę w Jego cień i zamiast tego skierowali pełną wiarę do Niego. Mówię wam dzisiaj, moi przyjaciele, że pomimo bieżących trudności i frustracji, wciąż mam marzenie. Jest to marzenie głęboko zakorzenione w marzeniu chrześcijańskim. Mam marzenie, że pewnego dnia Kościół Adwentystów powstanie i będzie żył zgodnie z prawdziwym znaczeniem swojego credo – Mam marzenie, że pewnego dnia synowie byłych niewolników prawa i synowie tych, którzy trzymali ich w niewoli prawa, będą mogli wspólnie zasiąść przy stole braterstwa. Mam marzenie, że pewnego dnia nawet Kościół Adwentystów Dnia Siódmego, pustynny kościół duszący się od gorąca niesprawiedliwości i ucisku, zostanie przekształcony w oazę łaski i pokoju. Śniło mi się, że moja córeczka pewnego dnia pójdzie do kościoła, gdzie nie będzie sądzona przez dzień, w którym czci, ale przez Tego, którego czci. Mam dzisiaj takie marzenie. Nareszcie wolny, wreszcie wolny, dzięki Bogu Wszechmogącemu, wreszcie jestem wolny!