Adwentyzm a wojna


11.listopada TV Puls wyemitowała film „Przełęcz Ocalonych” Historia Adwentysty Dnia Siódmego który podczas wojny Amerykanów z Japończykami w 1945 roku jako żołnierz odmówił noszenia broni i zabijania Japończyków, powołując się na sumienie. Jako sanitariusz pomagał rannym i został bohaterem narodowym, odznaczony za odwagę przez prezydenta Trumana.


Szeregowy Desmond T. Doss był sanitariuszem kompanii 307 pułku piechoty w czasie, gdy 1 batalion tego pułku szturmował niedostępne, 130-metrowe urwisko.Gdy nasze oddziały osiągnęły szczyt urwiska, napotkały zmasowany opór artylerii, moździerzy i karabinów maszynowych, wskutek czego około siedemdziesięciu pięciu ludzi zostało rannych, a pozostali byli zmuszeni wycofać się. Szeregowy Doss zamiast ratować się ucieczką, pozostał na silnie ostrzeliwanym szczycie wraz z wieloma rannymi, wynosząc ich z pola bitwy na brzegu urwiska, a potem spuszczając kolejno po linie na dół, gdzie mogli otrzymać pomoc ze strony kolegów.2 maja na tym samym urwisku, wystawiony na ogień z broni palnej i moździerzy, ratował człowieka leżącego 200 metrów w głębi przedpola. Dwa dni później ocalił czterech ludzi podczas ataku na silnie strzeżoną grotę, podchodząc do nich pod nawałnicą granatów ręcznych na odległość dziesięciu metrów od wejścia groty, gdzie opatrzył ich, a potem wyniósł w bezpieczne miejsce, czterokrotnie pokonując tę samą drogę.5 maja, nie zważając na ogień nieprzyjaciela, spieszył na pomoc rannemu oficerowi artylerii. Założył opatrunek, zaciągnął rannego do zagłębienia terenu, by dać mu ochronę przed ostrzałem z broni ręcznej, i wśród wybuchów pocisków armatnich podawał plazmę, sam będąc nieosłoniętym przed kulami nieprzyjaciela. Tego samego dnia, gdy ranny żołnierz padł kilkanaście metrów od nieprzyjacielskich pozycji, udzielił mu pomocy i niósł przez odcinek około 100 metrów pod ciągłym ostrzałem.21 maja w czasie nocnego ataku na ufortyfikowane wzniesienie w pobliżu Shuri pozostał na przedpolu, podczas gdy reszta kompanii wycofała się i ukryła. Ryzykując to, że może zostać wzięty za japońskiego żołnierza chcącego przedostać się na teren amerykańskiego oddziału, niósł pomoc potrzebującym, dopóki sam nie został ciężko ranny w nogi na skutek eksplozji granatu. Zamiast przywołać innego sanitariusza, sam próbował opatrzyć swoje rany i czekał pięć godzin, aż noszowi dotarli do niego i udali się na tyły.W drodze zostali zaskoczeni atakiem nieprzyjacielskiego czołgu a szeregowy Doss widząc leżącego ciężko rannego w głowę żołnierza, zczołgał się z noszy i polecił noszowym, by najpierw zajęli się tym człowiekiem. Czekając na ich powrót otrzymał kolejną ranę. Tym razem kula snajpera ugodziła jego ramię powodując skomplikowane złamanie kości. Okazując najwyższy hart ducha, z pomocą kolegi przywiązał łożysko karabinu do swej złamanej ręki, by unieruchomić ją, i w takim stanie czołgał się jeszcze około 300 metrów po pobojowisku w kierunku stacji medycznej.” cytat z z Wikipedii



Stanowisko Kościoła Adwentystów nie jest jednoznaczne, w tak kluczowej sprawie jak: czy wyznawca ich kościoła może zabijać na wojnie innych ludzi. Kościół ADS pozostawia to sumieniu osobą, zostawiając ich samych, bez obrony w przypadku prawnym, gdy jest atakowany przez dowództwo, jak to było w przypadku Dossa, za odmowę noszenia broni został stawiony przed sądem wojskowym, i gdyby nie prawo państwowe, to Kościół nie pomógłby mu ani trochę, bo nie ma jednoznacznego stanowiska. Dowództwo mówiło „twój własny kościół cię nie popiera, jest przeciwko tobie”


Przykład
Wyobraź sobie że dano ci karabin i masz strzelać do swojego brata z sąsiedniego zboru, tylko dlatego że dzieli was granica państwowa. No i strzelacie do siebie, przychodzi szabat i jest przerwa w wojnie spotykacie się na nabożeństwie i słuchasz piękne kazanie o miłości do nieprzyjaciół. Patrzysz a tu wchodzi do kaplicy brat wierzący którego postrzeliłeś, mówisz: „bracie jak to miło cię widzieć, widzę że cierpisz. Ale jak się skończy sabat będziemy dalej strzelać do siebie, wtedy cię dobije, żebyś tak nie cierpiał”. Powiesz że to zabawne, ale rzeczywiste, ale adwentyści niemieccy w czasie pierwszej i drugiej wojny światowej brali udział w wojnie.
Po pierwszej wojnie światowej doszło do rozbicia Kościoła ADS w Niemczech gdyż wyznawcy poszli na wojnę, doszło do kłótni w której domagano się wykluczenia takich osób. Utworzono nowy Kościół Adwentystów Reformowanych.



Stanowisko pierwszych chrześcijan



Jak ktoś wam mówi że pierwsi chrześcijanie byli żołnierzami to mija się z prawdą. Oto poniżej kilka cytatów. Inna sytuacja była gdy w trakcie służby zostawali chrześcijanami, jak w przypadku Korneliusza setnika rzymskiego z Dz. Ap.10 z sugestią że skoro był żołnierzem i i nim pozostał. Czasy Konstantyna Wielkiego IV wiek gdzie masowo, na rozkaz dowództwa chrzczono żołnierzy, były raczej odstępstwem niż wzorem do naśladowania.
A Tertulian (ok. 200 n.e.) w jednym ze swych traktatów zastanawia się, „czy w ogóle przystoi chrześcijanom uczestniczyć w wojnach”, i wykazuje, iż Biblia nie pozwala im nawet wstąpić do wojska, po czym podsumowuje: „Wykluczam pełnienie przez nas służby wojskowej” (De corona, XI).


„Obecnie byłoby niezmiernie trudno udowodnić, że w okresie pomiędzy rokiem 60 a 165 n.e. choć jeden chrześcijanin był żołnierzem; co najmniej do panowania Marka Aureliusza żaden ochrzczony chrześcijanin nie został żołnierzem” (C. J. Cadoux, The Early Church and the World, 1955, ss. 275, 276).
„Pierwsi chrześcijanie uważali walkę za coś złego i dlatego nie służyli w wojsku, nawet jeśli cesarstwo potrzebowało żołnierzy” (R. i W. M. West, The New World’s Foundations in the Old, 1929, s. 131). „Chrześcijanie uchylali się od piastowania urzędów publicznych oraz od służby wojskowej” (The Great Events by Famous Historians, red. R. Johnson, 1905, t. III, s. 246).


„Wpajając sobie zasady biernego posłuszeństwa, chrześcijanie odmawiali wzięcia jakiegokolwiek czynnego udziału w administracji państwowej Cesarstwa i w jego obronie zbrojnej. Niemożliwością było, aby chrześcijanin mógł zostać żołnierzem, dostojnikiem państwowym bądź władcą, nie wyrzekając się tym samym obowiązku bardziej uświęconego” (E. Gibbon, Zmierzch Cesarstwa Rzymskiego).